RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma rabina Szymona Huberbanda

strona 63 z 397

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 63


w delegacji do starosty, aby prosić o pozwolenie na ewakuację kilku osób tymże autem, a jednocześnie zapewnić, że zaraz przyjedzie ono z powrotem. Podjechali samochodem do cstarostwac, które przeniosło się już na aleję 3 Maja, gdyż w ciągu dnia budynek cstarostwac został zbombardowany. Z bijącym sercem oczekiwaliśmy na ich powrót. W końcu po półgodzinnym oczekiwaniu wrócili na piechotę i stwierdzili, że w cstarostwiec panuje straszny rozgardiasz, że po prostu nie mieli z kim rozmawiać, urzędnicy zaś stwierdzili, że auto jest potrzebne do bardzo ważnych spraw służbowych (później dowiedzieliśmy się, że wywieziono nim do Radomia pieniądze Banku Polskiego). Wśród oczekujących na auto ludzi powstała wielka panika. I wszyscy stwierdzili, nawet ludzie z najbliższego otoczenia teścia, że idą na piechotę i nas opuścili. Z mieszkańców naszego domu nie został nikt poza Anszelem Fajnerem42, piekarzem. Zwyczajnie baliśmy się zostać sami w dużym, trzypiętrowym domu. Dlatego postanowiliśmy przenieść się do piwnicy sąsiedniej kamienicy, która należała do Warszawskiego. Tam pozostało
wielu mieszkańców. W tamtym domu były dwie obszerne piwnice. [25] Wybraliśmy
jedną, w której było oświetlenie elektryczne i woda. Kiedy sąsiedzi dowiedzieli się, że teść przebywa u Warszawskiego w piwnicy, wszyscy się tam udali. Zrobiło się
bardzo ciasno, a nie było tam żadnego otworu. Powietrze stało się ciężkie, więc wyszliśmy z powrotem na podwórze. Zaczęła się poranna szarówka. Wstawał nowy dzień: poniedziałek, 4 cwrześniac. Weszliśmy z powrotem do piwnicy. Ludzie stanęli do modlitwy. Prócz minjanu było tam 7 kobiet. Było jeszcze cicho. Od czasu do czasu wychodziliśmy na podwórze. Przez bramę dostrzegliśmy szybko przejeżdżający wóz. To wieziono ciało młodego Zaksa, który w sobotę zginął od odłamka bomby. Zrobiła się godzina 8, później 9 i nadal było spokojnie. Pojawiły się pogłoski, że do miasta dotarło kilka „zenitówek”43. Wszyscy bardzo się ucieszyli. Dzień był ładny i ciepły. Słońce świeciło jak gdyby nigdy nic, jakby żadnej wojny nie było. Po 9 usłyszeliśmy dźwięk nadlatującego samolotu. Szybko wróciliśmy do piwnicy. Słychać było wiele wystrzałów z broni maszynowej i zrobiło się cicho. Niedługo potem dowiedzieliśmy się, że był to polski samolot, który w Piotrkowie przez pomyłkę ostrzelano, bo polska artyleria [26] wzięła go za samolot nieprzyjacielski.
Do piwnicy przyszedł sąsiad i powiedział, że skoro mieszka na parterze, to napali
w kuchni, zrobi herbatę i ugotuje coś dla dzieci. Jego deklaracja wywołała u wszystkich radość nie do opisania. Wkrótce przyniesiono nam herbatę. Po 2 ciężkich dniach i nieprzespanych nocach była to dla nas istna rozkosz. Dla mojego dziecka przyniesiono odrobinę ciepłego, gotowanego ryżu. Moja żona nie wiedziała, jak za to dziękować. Kiedy syn to usłyszał, zaczął płakać. „Mamusiu! – powiedział – kiedyś przyrządzano mi najlepsze potrawy, a ja nie chciałem jeść. Patrz, jak nisko upadliśmy: nie wiesz, jak dziękować za tę garstkę strawy, którą ja zjem z największym apetytem”.
Było cicho. Prawie wszyscy wydostaliśmy się z piwnicy na podwórze. Około 11
usłyszeliśmy znajomy dźwięk nadlatujących, ciężkich samolotów. W panice szybko
zbiegliśmy do piwnicy. Samoloty przez dłuższy czas krążyły nad miastem. Leciały
ociężale, powodując drżenie powietrza. Kiedy przelatywały, ziemia trzęsła się razem z budynkiem. Polska artyleria zaczęła ostrzeliwać samoloty z broni maszynowej. A one,



42 Anszel Fajner – właściciel piekarni w Piotrkowie (pl. Targowy 4).
43 W oryg. zenit harmatn. Zenitówka – popularna nazwa działka przeciwlotniczego.