byli: Joelowicz, Til i Olit [?] Treger84, zginęło na miejscu, a tylko jeden cudem uszedł z życiem.
Ściemniło się. Sąsiedzi po cichu się rozeszli. Zostaliśmy sami. Frumet85, przyjaciółka naszego domu, dowiedziawszy się na mieście o naszym przybyciu, nie oglądając się na grożące jej po drodze niebezpieczeństwo, przyszła do nas zanocować86. Od niej dowiedzieliśmy się o nastroju przygnębienia i trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się ludność żydowska.
[66] Wszedłem do kuchni. W kranie była już woda. Niemcy zdołali naprawić
instalację wodociągową, którą zniszczyli drugiego dnia bombardowań. Po kilkudniowej poniewierce bez kropli wody odczułem chwilową radość, lecz ból zaraz powrócił. Podszedłem do okna, które wychodzi na ogród miejski. Drzewa stoją te same. Rosną te same – trawa i kwiaty. Wszystko jest tak, jak było przed naszym wyjazdem. Jakby świat zupełnie się nie zmienił. Lecz – myślę sobie – ile dziesiątków tysięcy mężczyzn i kobiet, młodych i starych, w ciągu tych kilku dni straciło życie w najbardziej okrutny sposób? Ile ludzi teraz się wykrwawia? Ilu rannych krzyczy z bólu? Ile ludzi rozpacza teraz nad swoim nieszczęściem, nad utratą najbliższych i najbardziej kochanych osób? Ile ludzi na całe życie zostanie z raną w sercu? Ile ludzi do końca życia będzie smutnych i nieszczęśliwych?
Przez okno zobaczyłem wielki pożar na obrzeżach miasta. Łuna oświetlała całe
miasto. To palił się skład węgla koło kolei. Zapasy węgla [67] zapaliły się 3 IX w czasie bombardowana i palą się tak do dzisiaj87.
Kiedy Niemcy wkroczyli do miasta, poinformowali ludność, że można sobie brać
węgiel. Razem z wielkim tłumem Polaków po węgiel udało się kilka chwackich Żydówek. Polacy wskazywali je niemieckim strażnikom, demaskując je jako Żydówki. Niemcy porachowali im kości i odebrali worki z węglem, które oddali Polakom.
Ze strachu nie zapalaliśmy światła. Na zewnątrz zrobił się karnawał jak w Purim.
Maszerowały tysiące żołnierzy. Przez całą noc nieprzerwanie jechały setki samochodów. Hałasowały, trąbiły, robiły szum. Żołnierze śpiewali, krzyczeli, śmiali się. Nasz dom co chwilę oświetlały reflektory przejeżdżających samochodów. Strach był wielki. Stukot żołnierskich butów przez całą noc nie dał nam zmrużyć oka.
Poniedziałek, 11 IX
Wszyscy mężczyźni Żydzi się ukryli. Szukają ich po domach. Kogo znajdą, tego biją okrutnie, a następnie biorą na roboty. Żydów nie widać. Żydowskie sklepy są zamknięte. [68] Przez cały dzień chodzą grupy polskich wyrostków. Na czele każdej z nich stoi kilku niemieckich żołnierzy. Polacy pokazują, które sklepy są bogate, a Niemcy włamują się do nich i korzystając z polskiej pomocy, zabierają stamtąd cały towar, który następnie dzielą między Polaków.
Nie zważając na groźbę schwytania na roboty, w porze obiadowej przychodzą do
nas bliscy i znajomi, by nas pocieszyć i wesprzeć w naszym nieszczęściu. Pod wieczór
84 Brak bliższych informacji o tych osobach. Treger może być nazwiskiem lub określeniem zawodu (żyd., tragarz).
85 Brak bliższych informacji o tych osobach.
86 W okresie siedmiodniowej żałoby (hebr. sziwa) rodzina i przyjaciele opiekują się żałobnikami.
87 W tym czasie zapaliły się również składy drewna przy ul. Tomickiej (obecnie Próchnika).