RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 157 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 157


Pisma przedwojenne [9] 119

się koszerne. Potem dokonasz wyboru i zrobisz jak zechcesz: albo podporządkujesz się mojej woli i pozostaniesz mą żoną do sędziwej starości, albo wręczę ci list rozwodowy.

Żona na to:

– Co jest właściwe dla ciebie, to i dla mnie.

Taki był koniec doktora Bernarda. Odtąd nazywano go reb Chaim Dawid, lekarz z Piotrkowa. Jednak Wszechobecny nie dał żonie reb Chaima Dawida zbyt długo doglądać jego domu. Niebawem odeszła z tego świata.

Nie niepokójcie się, taki pobożny mąż, jak reb Chaim Dawid, nie musiał żyć bez kobiety. Babcia Cypora, ustosunkowana niewiasta z Piotrkowa osłaniająca włosy zawojem z cennej tkaniny, na ustach której zawsze gościł życzliwy uśmiech, często łożąca na cele dobroczynne, utrzymująca wszystkie ubogie dzieci w miasteczku, [ta] pobożna babcia Cypora, oby znalazła odpoczynek w Raju, opowiadała potem, że pięćdziesiąt lat czekała na odpowiedniego męża, na reb Chaima Dawida, lekarza z Piotrkowa.

Miała własny murowany dom, duży skład win i wielkie bogactwo, lecz żyła samotnie jak wdowa, wypełniając czas dobrymi uczynkami. Nie straciła na tym. Wszystko, co z siebie dała, zostało jej wynagrodzone w osobie czcigodnego lekarza z Piotrkowa. Ot, co!

Reb Aba Hirsz przerwał opowieść i otrząsając się ze wspomnień, podniósł się z miejsca, gładząc białą brodę. Dodał jeszcze tylko:

– Niebawem zmuszony był zacząć przyjmować kwitle. Z początku nie chciał tego robić, lecz ludzie nie dawali mu spokoju. Nadal był też lekarzem. W soboty zdarzało się, że spieszył do apteki i nie chcąc naruszać szabatu wypisywaniem recept, mówił szeptem, jakie lekarstwa należy przygotować dla chorych. Jego sława rozniosła się szeroko. Tysiące chasydów napływało do Piotrkowa po uzdrowienie zarówno ciała, jak i duszy, i żaden nie wyszedł od niego z pustymi rękami.


[1] בקעיב שחנ אל יכ [Gdyż zaklęcie nie ma mocy nad Jakubem]

Rzecz o chabadniku Noachke, który poszedł odwiedzić swego rebego w święto Szawuot234, a Wszechobecny zesłał mu możnego pana, poważającego chasydów i poszczęściło się Noachowi, po czym przyszedł czarownik i chciał go zgładzić, lecz zasługi rebego ocaliły go i ten, który chciał jego krzywdy, zstąpił do Szeolu.

W pewnym miasteczku w pobliżu Łoźnej235 mieszkał zamożny żydowski gospodarz. Wydawał on swoje córki za miłych, z czcią studiujących Torę młodzieńców, których żywił i utrzymywał. A ponieważ nasz Żyd należał do grona chasydów z Ladów236, to wyszukiwał narzeczonych dla córek wśród synów chabadników, wybitnych znawców Tory o przenikliwych umysłach i sercach rozpalonych żarem chasydyzmu.

O ile można by znaleźć kawalerów dorównujących mężom jego starszych córek, o tyle mąż najmłodszej, zwany chabadnikiem Noachke, był niczym serafin boży.