RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 169 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 169


Pisma przedwojenne [9] 131

kark. Dopiero po pewnym czasie, gdy ucichł tumult, dowódca potężnej armii we własnej szacownej osobie przyszedł prosić reb Zusję o wybaczenie. Widział ucieczkę swych oszołomionych ludzi i chciał się dowiedzieć, czym ją wyjaśnić. Żołnierze wyjawili [3] mu całą tajemnicę: oto przyszedł stary rebe, krzyknął coś niezrozumiale i sprowadził na nich śmiertelny lęk.

Nietrudno się domyślić, że po tym zdarzeniu mieszkańcy Annopola docenili Zusję, chlubę swego miasta. Zwłaszcza, kiedy generał zadośćuczynił za szkodę, radość z powodu szczęśliwego ocalenia biła aż pod niebiosa!


[1] רבח תועט [Pomyłka rebego]

W pewnej wsi w pobliżu Bobrujska272żył sobie chasyd, który przez całe życie trzymał szynk w arendzie i czerpał z tego godziwy zarobek.

Nie miał on gromady dzieci i niewiele mu było potrzeba, toteż żył spokojnie, dziękując Bogu za chleb, który mu zsyłał, wdzięczny, że żywi go i utrzymuje w swej dobroci i łasce.

Raz zdarzyło się w owym kraju, że latem z nieba nie spadła ani kropla deszczu i żar zniszczył zboże na pniu. Cóż, wiadomo, że kiedy chłop cierpi głód, w głowie ma tylko chleb, a nie myśli o wódce, a gdy nie kupuje wódki, przepada znaczna część dochodów szynku. Co więcej, jeżeli chłop nie ma co zawieźć na sprzedaż do miasta, nie wstępuje po drodze do karczmy, ta stoi [więc] pusta, a nasz chasyd nie ma z czego żyć.

Minął tydzień, zaczął się nowy, miesiąc płynął za miesiącem, błogosławieństwo boże opuściło jego domostwo. Szynkarz popadał w coraz większą nędzę. W końcu zadowolić się musiał ledwo bochenkiem chleba i nie dość, że zagnieździł się u niego głód, to jeszcze dziedzic odebrał mu arendę i kazał się wynosić ze swego majątku.

Chasyd błagał:

– Panie, tak długo arendowałem w twoich posiadłościach, płaciłem terminowo, a teraz przestałeś mi ufać? Widzisz wszak, że nastał dla mnie ciężki czas, że w kraju panuje posucha, a zgłodniali chłopi pragną tylko chleba. Zechciej zaczekać, a ja, gdy tylko Bóg zechce przywrócić pomyślność, z wdzięcznością odpłacę ci za twą łaskę.

Lecz dziedzic był głuchy na jego prośby:

– Nie godzę się na to. Zwalniam cię, arendę powierzę lepszemu od ciebie i basta. Widzi chasyd, że nic nie wskóra, zbiera się w sobie, pozostawia stroskanych domowników i rusza do Lubawicz273.

Reb Mendele274 słynął przecież od dawna z życzliwości dla synów Izraela i był natchniony duchem świętości. W ogóle przypominał błogosławionej pamięci starego rebego275, wywodził się z tego samego rodu: z Chabadu!