RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 213 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 213


Pisma przedwojenne [9] 175

Rabin z Opatowa i Różyner, choć zdziwieni, nie podawali w wątpliwość jego słów:

żartowniś rebe z Ropczyc zawsze przecież wymyśli jakiś fortel!

Tymczasem rebe Naftali nie trzymał ich w niepewności i szybko wyjaśnił, w czym rzecz:

– Oberżysta jest skończonym kutwą, co ubogiemu grosza skąpi, lecz pilnie składa datki na jeden jedyny cel: do skarbonki rabiego Meira Cudotwórcy390. Co szabat o zmierzchu lub też po zrobieniu dobrego interesu wrzuca tam kilka groszy. Z biegiem czasu napełnił skarbonkę, lecz jej nie opróżnia, by uniknąć zarzutu przywłaszczenia. Dzień za dniem wyczekuje, aż rabi Meir Cudotwórca zjawi się w gospodzie we własnej szacownej osobie i odbierze, co mu się należy. Dlatego dobrze wam radzę, idźcie do karczmarza i obwieśćcie, że gościńcem nadjeżdża rabi Meir Cudotwórca, właściciel skarbonki. Wieśniak, rzecz jasna, ucieszy się z nowiny, a jego drobniaki trafią do naszej kieszeni. Wystarczy ich na to, byśmy doszli o pełnym żołądku do samego Lublina, po każdym posiłku dziękując i wysławiając Boga za jego wielką dobroć i łaskę. Jest tylko jeden warunek: karczmarz nie może się zorientować, żeśmy go okpili. Musicie działać mądrze, jak tego wymagają okoliczności.

Gęste brody Różynera i rabina z Opatowa skryły uśmiech wywołany słowami rebego z Ropczyc. Popadli w swawolny nastrój:

– Tak, tak. Oto co spotka głupiego skąpca, który nic tylko ciuła grosz do grosza, a ludzie nie mają z niego żadnej pociechy. Marny koniec go czeka.

Tak też się stało. Gdy rabin z Opatowa i Różyner weszli do gospody i obwieścili nowinę, karczmarza ogarnęła trwoga. Zaczął ganiać z kąta w kąt jak w ukropie, sprzątał izbę, wynosił rupiecie, ustawiał stoły i krzesła, wołając:

– Panowie, bardzo was proszę, pomóżcie mi doprowadzić oberżę do porządku. Taki drogi, czcigodny, z dawna wyczekiwany gość przybywa w moje progi! Będę gościł rabiego Meira Cudotwórcę!

Nim się obejrzał, zastukały podkowy, przed gospodę zajechał wóz i zsiadła z niego ociężale spowita w płaszcz postać, od której biła mądrość i dostojeństwo.

– Szalom alejchem, rabi Meir!

– Alejchem szalom, panie Żydzie!

Rebe Naftali z Ropczyc nie lubił gadać po próżnicy, więc z miejsca przeszedł do rzeczy:

– Przynieś no pan skarbonkę, zobaczmy, co w niej jest.

Podniecony karczmarz biegiem wypełnił prośbę. Rabin z Opatowa i Różyner musieli siąść przy rebe Naftalim i pilnować, by się, Boże broń, nie pomylił w rachubie, a on liczył: jedna, dwie, trzy dziesiątki… Dopiero gdy wszystkie drobniaki zostały zliczone, umyli ręce i radzi ze sprytnego figla, posilili się, płacąc za każdy kęs co do grosza.