RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 216 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 216


178 Pisma przedwojenne [9]

Żył sobie zięć reb Barucha spokojnie, niosąc radość mieszkańcom miasteczka. Odwiedzał i pocieszał chorych, uzdrawiał i odczyniał uroki, a płomień w jego oczach dodawał ludziom sił do życia.

Aż nagle, z dnia na dzień światło w oczach zięcia reb Barucha zgasło. Ziemię okryły ciemności i czerń nocy. Piękna córka jedynaczka musiała prowadzić drogiego ojca za rękę. Podczas uroczystości i posiłków świątecznych łkał, gdy inni śpiewali i grali. Miasteczko przyoblekł smutek. Mieszkańcy załamywali ręce, lecz nie było mądrych na takie nieszczęście.

Już się zdawało, że na tym się skończy. Czy zięć reb Barucha nie został dostatecznie pokarany? Aż nagle niemoc złożyła nieszczęsnego ślepca. Minął dzień, tydzień, miesiąc i rok, siły opuszczały chorego z każdą godziną. Życzliwy uśmiech zamarł na jego wargach, a nie chcąc bluźnić przeciw Wszechmogącemu, pragnął śmierci.

Skryba reb Pinchas siedział przy łóżku przyjaciela. Pomimo chęci, nie umiał go pocieszyć. Nie chciał dopuszczać do siebie gniewu, lecz z głębi duszy wyrwały mu się złe słowa:

– Powiedz drogi przyjacielu, czy prawo boże naprawdę jest bezlitosne? I zapłakali obaj.

Wkrótce potem chory oddał duszę Bogu. Skryba reb Pinchas stanął nad grobem i zaczął odmawiać kadisz w zastępstwie jego syna, gdyż reb Baruch pochował zięcia przedwcześnie i nie wiadomo z powodu czyich grzechów. Nie mógł go jednak dokończyć. Nie był w stanie. Czuł, że musi natychmiast znać przyczynę niesprawiedliwości.

Nie doczekał się jednak odpowiedzi na swe pytanie w owym dniu ani w owym roku, ani przez długi czas.

Wiele lat tęsknił za niespodziewanie zmarłym przyjacielem, kryjąc w sercu gniew. Chciał zapomnieć o tej tragedii, lecz nie potrafił. Chciał odpuścić jak inni ludzie, mówił sobie, że to, co zakryte, należy do Pana – wszystko na darmo. Tęsknota rosła w nim, aż zamieniła się w obfite źródło lęku, on zaś krążył [3] przy źródle niczym pijany, z zaschniętym gardłem, jak oniemiała owca, nie potrafiąc nasycić pragnienia.

Mogło to być na początku, w trakcie albo pod koniec jego tułaczki. W skwarne południe reb Pinchas siedział na progu swego domu. Na progu siedemdziesięciu zmitrężonych lat siedział o zmierzchu. I nastał wieczór, i nastał ranek, wyższa dusza reb Pinchasa szarpnęła się, zatrzepotała i pozostała jak wcześniej zawieszona nad otchłanią.

Od autora:

Opowieść o skrybie reb Pinchasie zasłyszałem od reb Henocha Anioła396, kabalisty z gminy lutomierskiej. Reb Henoch kabalista doszukał się w tej historii ukrytych powiązań i znaczeń. Widział w niej rodzaj tworzywa. Możliwe, że nie spisałem opowieści tak jak należy, lecz czytelnicy na pewno mi wybaczą, bo wszak wiadomo, że człowiek widzi jedynie to, co chce zobaczyć. Dlatego pozwolę sobie dodać, że gdy skryba reb Pinchas zaczął odmawiać spowiedź przedśmiertną, przed oczyma rozbłysło mu wielkie światło i w jednej chwili ujrzał rzeczy, których nie mógł zobaczyć przez całe ziemskie życie.