RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 230 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 230


192 Pisma przedwojenne [9]

– Mój nauczycielu i mistrzu! Wyschło źródło moich dochodów, skąd mam brać chleb? Nie mam środków do życia, gorzki jest ten mój ziemski los!

W odpowiedzi rebe Izrael zwrócił nań swój palący wzrok i złajał go:

– Skąd masz brać chleb? Co to znaczy? Gdy się nie ma dochodów, żyje się wiatrem! Usłyszawszy te słowa, reb Natan zupełnie zwątpił w możliwość pogodzenia biegłości w Torze z poważaniem i bogactwem. Ech, marny los! Będzie musiał się zadowolić samą Torą.

Nie dość na tym: przez wypowiedź rebego najadł się wstydu przed chasydami. Gedalia Pik zrobił z niego pośmiewisko.

– Czym masz żyć Natan, wiatrem? – chichotał. – Jak człowiek ma żyć i żywić się wiatrem?

I wyjaśnij tu temu mędrcowi, że to nie takie proste! W słowach rebego Izraela coś się musi kryć. Czas pokaże, co cadyk miał na myśli.

Reb Natan z Wodzisławia dokończył swój skromny posiłek, lecz wspomnienie doznanej hańby nie opuszczało go. Gdyby mógł, udowodniłby tym kpiarzom niezbicie, że „słowa mędrców są jak ościenie”432, lecz jako że nie potrafi otworzyć tym ślepcom oczu, czeka spokojnie rok, dwa, trzy. To nic, reb Natan ma czas…

Sądzicie, że się nasz chasyd nie doczekał? Widzę, że i wy jesteście ludźmi małej wiary! Odwiodę was od tego niesłusznego przeświadczenia. Nie cieszcie się przedwcześnie, mądrale, przekonamy się, czy wysłuchawszy mojej opowieści nie przyznacie sami, że w słowach „żyj wiatrem” kryje się wielka mądrość. By ją wydobyć, potrzeba właściwej interpretacji. Słyszeliście, głupcy? Mądrość tkwi w interpretacji!

Oto jak doszło do szczęśliwej odmiany losu: szedł sobie reb Natan drogą. Po co? Żona przegnała go z domu, to powód pierwszy, drugi zaś – udał się na odosobnienie. Wszak już od czasów Beszta, niech odpoczywa w pokoju, wiadomo, że modlitwa wśród pól ma wielką moc, bo w serca modlących się wnikają iskry ze świata roślin.

Wędruje więc sobie reb Natan jak gdyby nigdy nic po polach i lasach, aż dochodzi do wielkiej rzeki, a właściwie nie tyle rzeki, co wielu rzek – do wód morza. Reb Natan jest zamyślony, właśnie z wolna objawia mu się sens pewnej głębokiej sentencji z księgi Tanja, gdy nagle słyszy przeraźliwy krzyk. Śmierć komuś zagląda w oczy! Reb Natan wstrząsa się na całym ciele: kto wie, czy to nie sprawka szatana. Patrzy i widzi topiącego się nieszczęśnika. Człowiek tonie, trzeba spieszyć z pomocą! „Kto ratuje jedno życie, jakby ratował cały świat”433. Niewiele myśląc, reb Natan skacze do wody i ratuje tonącego. Wyciągnął go z wody za włosy. Ma zasługę przed Bogiem!

Po tym zdarzeniu reb Natan wraca do domu wesoły i ożywiony: dokonał dziś wielkiej rzeczy! Wprawdzie tonący niezaprzeczalnie okazał się kobietą, lecz co to była za jedna i co z tego wyniknie? Jeśli była to gojka, [to] czy wolno było pozwolić, by pochłonęły ją morskie odmęty?

Tymczasem była to córka wielkiego pana, szlachcica, gubernatora, a może nawet cesarza we własnej szacownej osobie, nie pamiętam dokładnie, lecz najważniejsze, że