RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 262 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 262


224 Pisma przedwojenne [9]

Reb Jechiel oddał się w ręce owego grabarza. Ten zaprzągł zaraz swoją mizerną kobyłę, w której ledwo się tliło życie i reb Jechiel ociężale wdrapał się na wózek. Zamierzał dojechać do najbliższego miasteczka, a stamtąd do Chełma kurierem albo też zabrać się wozem przekupniów żydowskich, bo nazajutrz wypadał w Chełmie dzień targowy.

Wyjazd z Lutomierska przebiegł bez kłopotu. Droga do wsi Kwiatkowice513była co prawda piaszczysta, lecz piach nie był głęboki i jakoś to szło: kobyła człapała mozolnie, koła się obracały. Jeszcze tylko kawałek i będą w Szadku514.

Mijali właśnie młyn w Kwiatkowicach, gdy spotkała ich przygoda. Kobyła padła na ziemię i leżała w piachu, nie chcąc się ruszyć, choćby kroili ją nożem. Co począć? Wrócić do wsi aa[...]aa

[6] Żydzi usadzili reb Jechiela na swoim wozie i powieźli do siebie, do Poddębic515. Po pewnym czasie, kiedy odzyskał zdrowie, pomogli mu ruszyć w dalszą drogę. Tym razem jechał kurierem z Poddębic wprost do Lublina. Reb Jechiel przybył na miejsce znużony i utrudzony. Bolały go wszystkie kości, ale nie zważał na nic i usilnie zabiegał o widzenie z cadykiem.

Nie muszę wam wszak mówić, kim był cadyk z Lublina. Wiadoma rzecz, był to mąż natchniony przez Boga.

Cadyk z Lublina zwrócił się do przybysza:

– Jak się miewasz, Jechiel? Jak żyjesz i jak się czujesz na starość? Dawno cię nie oglądałem.

Reb Jechiel opowiedział mu wszystko od początku do końca, o swojej podróży i o tym, czego mu potrzeba. Miał już tylko jedną prośbę do Pana Światów: by pozwolił mu dożyć dnia zakończenia wszystkich sześciu porządków Talmudu.

– Nie troskaj się – rzekł błogosławionej pamięci rebe z Lublina – z bożą pomocą zakończysz całość, lecz nie mitręż czasu w Lublinie. Szkoda, [7] by mijał ci bez pożytku.

Odpocząwszy dzień czy dwa po podróży, reb Jechiel poczuł przypływ sił żywotnych, pożegnał się z rebem i z jego błogosławieństwem pojechał do domu.

Kiedy wrócił do Lutomierska, zbiegli się do niego chasydzi spragnieni wieści z Lublina. Przecież tak długo tam był!

Jednak reb Jechiel nie chciał się zbytnio rozwodzić. Powiedział im w wielkim skrócie, że cały ten czas spędził w podróży, a w Lublinie był tylko dwa dni. W ten sposób zakończył opowieść o tym, co się zdarzyło od chwili, kiedy wyruszył z domu.

Chasydzi dziwili się bardzo i chcieli znać wszystkie szczegóły, ale reb Jechiel jak zwykle nie miał dla nich czasu i odpowiadał niechętnie, byle zbyć. Ledwo się od nich uwolnił, zasiadł do studiowania ostatniego traktatu Talmudu.

Po pewnym czasie reb Jechiel zdołał zakończyć [8] wszystkie sześć porządków Talmudu, a był to sijum zupełnie wyjątkowy. Radował się niepomiernie. Sypał opowieściami o cadykach, powtarzał ich nauki i raczył chasydów mądrościami płynącymi z jego ust obfitą strugą.