RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 291 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 291


Pisma przedwojenne [11] 253

czysto, ładnie, dobrze –
uderzaj młotku, młotku uderzaj.

[4] םיטוטרמס [Szmaty]565

Kto z nas nie zna domokrążców zajmujących się kupnem starych szmat? W miastach można ich spotkać na podwórkach, krzyczących najgłośniej jak potrafią: „odzież, starą odzież, kupujemy starą odzież: spodnie, buty, palta”. Innym razem krążą po mieście z wózkiem zaprzęgniętym w konia, wołając na całą ulicę: „szmaty, szmaty”. W zamian za nie można czasami dostać miskę, stare przedmioty z aluminium, grzebienie lub jakieś inne drobne przedmioty, głównie takie, które działają na wyobraźnię kobiet.

Przyjazd szmaciarza do miasteczka jest wielkim wydarzeniem, które można porównać do przyjazdu sztukmistrza z kanarkiem, rozdającym publiczności karteczki z zapowiedzią jakiegoś szczęśliwego wydarzenia, lub do przyjazdu iluzjonisty z małpką. Szmaciarz jest częścią żydowskiego folkloru i jego korzenie sięgają nie wiadomo jakich czasów. Szmaciarze są różni, spośród pospolitych Żydów i spośród czytających psalmy, brodaci i gołowąsi, żonaci i kawalerowie, ale los wszystkich jest podobny: muszą podnosić to, co inni wyrzucili. Szukają na wysypiskach, grzebią w śmieciach i robią z tego… chleb, lecz czasami nie wystarcza to nawet na kawałek chleba. Liczba szmaciarzy w Warszawie wynosi kilka tysięcy i przybywa ich coraz więcej na skutek

zakazów i ucisku ekonomicznego.

Oni są jak nawóz na polach żydowskiego życia, na których nie dojrzewa zboże i chleb, lecz strzępy szmat, szmat, szmat… Restrykcje narzucone na dorożkarzy powiększyły liczbę handlarzy szmat. Także i restrykcje wobec straganiarzy na bazarach, na tragarzy używających ręcznych wózków i inne zakazy są uciążliwe. Cierpią od tych zakazów ludzie, którzy kręcą się wokół nich w poszukiwaniu pracy choćby za kilka groszy. Mimo wszystko, jest coraz mniej miejsc, gdzie można zdobyć szmaty. Wrogowie [ludu] Izraela nie widzą różnicy między robotnikiem a handlarzem, między przemysłowcem a żydowskim… szmaciarzem. I on jest celem ich nienawiści. Żydowski szmaciarz nie ma prawa wstępu na chrześcijańskie podwórka w Warszawie. Tam wejście jest dozwolone tylko obcemu, który systematycznie zdobywa miejsce Żyda. „Handel” stał się dla tych ludzi ostatnią przysłowiową deską ratunku. Stąd żydowski robotnik, pozbawiony pracy w fabryce czy rzemieślnik wyrzucony ze swego warsztatu może już tylko sięgnąć piekła. Skądinąd on i tak kroczy powoli, ale pewnie do grobu. Gdy przyjrzymy się bliżej żydowskiemu życiu – mieszkaniom i dzielnicom, a także warunkom, w jakich Żydzi wychowują swoje dzieci, nie wiadomo, czemu się bardziej dziwić: czy sile, wytrwałości i odporności psychicznej, jakie charakteryzują tę biedotę, czy też temu, co zgotował im gorzki los –

życie ludu

zepchniętego w ramy zardzewiałych pajęczych sieci. Szmaciarz pracuje od wschodu do zachodu słońca, a na całe jego pożywienie składa się kilka kromek czerstwego chleba