RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 333 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 333


Pisma wojenne [17] 295

[12] Dziś miały być na Lubeckiego, na Żelaznej 108 (w domu sąsiadującym z SS-manami704) trwają łapanki.

13 września

Dziś, drugiego dnia Rosz ha-Szana, wysłano chorych ze szpitala, przede wszystkim dzieci (Uważa się to za znak, że „akcja” się kończy). Tak miało też być w Krakowie705 i w Lublinie706.

Kiedy dziś zabrano żonę i dzieci Mojszego Szwajcera (szop stolarski Gęsia 30), Szwajcer nie mogąc tego znieść, sam się później stawił. Trzydziestokilkuletni, rosły jak dąb i silny jak byk. Miał dobrą posadę i dobrze żył. Tego samego dnia, kiedy go zabrano, przyczynił się do śmierci żydowskiej kobiety. Było tak: powiedziano Szwajcerowi, że stróżka z domu numer 67 [13] ukradła chleb sąsiadowi. Szwajcer niewiele myśląc, zaprowadził tę kobietę do strażników niemieckich, którzy stali nieopodal na rogu Smoczej. Niemcy bez słowa postawili ją pod murem i zastrzelili czterema kulami. Z powodu wyrzutów sumienia (najpewniej towarzysze uświadomili mu, co zrobił) miał sam pójść na Umschlagplatz i prosić, aby go wysłano razem z rodziną. Czy rzeczywiście wysłano go do Treblinki? Kto to wie?

14 września

Dziś znów się mówi, że to już koniec „akcji”. SS-mani wyjeżdżają z Warszawy i mają wrócić za piętnaście dni na kontrolę. Gmina miała nawet dostać oficjalny list w tej sprawie. Znów mówi się, że gmina organizuje aprowizację nowego getta i ma brać od każdego robotnika z szopów po pięć złotych dziennie.

Wczoraj wieczorem Niemcy zachodzili do mieszkań robotników szopu przy Miłej 68707 i bezlitośnie bili ich lokatorów. Celem ich był rabunek.

[14] 2–6 września708(przeoczony)

W piątek około drugiej w nocy do domów na Wołyńskiej weszli nagle żydowscy policjanci i nakazali mieszkańcom natychmiastowe ich opuszczenie, ponieważ mieli się tam sami sprowadzić. Twierdzili przy tym, że mieszkańcy muszą się wynieść do dziewiątej rano.