RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 387 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 387


Pisma wojenne [18] 349

bramą – ale i przed wszystkimi bramami na ulicy jest tak samo, wszędzie podwórka zrobiły się za małe. Na ulicy szybciej się można dowiedzieć czegoś nowego, można zagadnąć przechodnia: „No, co tam? Naprawdę idzie?”.

– Pytanie! Zobaczycie, jutro będzie w Warszawie.

Żelechower czeka tylko na mieszkanie, a potem już będzie wiedział, co robić… O, w ciemię bity to on nie jest… mruga sprytnym skośnym oczkiem, nisko osadzone potężne, szerokie, kwadratowe plecy prostują się jak struna, zaciąga pasek u spodni: „He, he!…”.

I krawiec wojskowy nie przestaje konspirować. Nie zdradza się nawet przed własną żoną Perele, planuje przejść na „tamtą stronę” razem z Zalmanem, ale Perele wykrywa to szybko i można być pewnym: Zalmana, swojego jedynaka, nie wypuści z domu, o tym może on – jej mąż – zapomnieć, a poza tym po prostu nie podoba się jej ta cała rzecz. Tu też można żyć i, przypuszczalnie, u Niemca lepiej niż tam.

[6] Komendant niby to rozmyśla nad wyjazdem do szwagra do Tel Awiwu, ale wie dobrze, że to tylko gadanie. Wprawdzie za dobre pieniądze Niemcy pozwalają wyjechać z kraju, a włoscy Żydzi dają wizy, włoski konsulat w Warszawie nie robi problemów, jeszcze nie…

Po spotkaniu Hitlera z Duce na przełęczy Brenner900 będzie inaczej, ale na razie trzeba tylko wkupić się w łaski Niemca, to znaczy kupić je sobie za duże sumy.

Komendant wie to od Żydów, którzy już pojechali do Erec Israel i którzy dalej jeżdżą, ale za dużą sumę pieniędzy, na przykład za dwadzieścia tysięcy złotych. Ma się tyle i nie trzeba już żadnego certyfikatu. Do Ameryki też się jeździ. Jak? Nie pytajcie! Są od tego specjaliści… ale co z tego – on, komendant, nie jest z tych Żydów, co mają pieniądze, jest człowiekiem z przeszłością… 1905901… Nic to jednak, myśli, żeby wysłać swoich synów na „tamtą stronę” – w Małkini też ma szwagra…

Niemiec rozkazuje, żeby żydowskie sklepy miały szyldy z napisami w jidysz, nie, jednak z hebrajskimi, tak jak wtedy, gdy „Po drugiej stronie Rzeki mieszkali wasi przodkowie”902.

Dziwić – to nie dziwi. Widać w tym kontynuację polskiego zarządzenia z czasów Ozonu903, wedle którego trzeba było wieszać na każdym sklepie szyldzik z prawdziwym żydowskim nazwiskiem904. Tak więc nie Hela Wierzbicka czy Bernard Łęczycki, ale biblijnie: Chana i Baruch… I oto wyroili się nagle wykonawcy hebrajskich szyldów,