RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 414 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 414


376 Pisma wojenne [19]

tygodnie, posyłają przedstawicieli, [31] dają pieniądze raz i drugi, ale wszystko jak kamień w wodę.

Ci, co mają odwagę i idą do parówki żądać swoich rzeczy, wracają z rozbitą głową. Pewną Żydówkę policjant poczęstował takim ciosem gumowej pałki w ciemię, że straciła przytomność, a potem przez długie tygodnie chodziła otumaniona, inna nosiła guz na czole, trzecia miała wykręconą rękę. Po miesiącu wszyscy dostali swoje rzeczy, ale rzadko kto w komplecie – jednemu brakowało trochę, innemu dużo, trzeciemu trzy czwarte… Trudno zrozumieć, jak mogło się opłacać tak okrutne postępowanie w czasie parówki. Chyba że tylko w niektórych domach przeprowadzano pokazowe akcje, aby zapewnić sobie dostęp do tłustych łapówek. I to jest najbardziej prawdopodobne. Wieść o rzeźnickich metodach się niosła i kiedy w jakimś domu wyznaczano kolejną parówkę, na mieszkańców padał taki strach, że doktor mógł wymieniać dowolną sumę. Zastawiało się nawet spodnie, aby się tylko wykupić.

Po trzech tygodniach odcięcia od świata szczęśliwie doczekano się otwarcia bramy. Wszyscy odetchnęli, wyszli na ulicę, ale milczący, z umęczeniem wyrysowanym na każdej twarzy. W takim milczeniu i zgnębieniu idą ludzie, których godność zdeptano, świadomi, że nie ma prawa, które ich chroni, że stoją poza nim. Mordercze parówki nie tylko zrujnowały im zdrowie, zebrały setki i tysiące śmiertelnych ofiar, [32] spowodowały choroby i kalectwo – wszystko to, choć porażające, nie było tak straszliwe, jak potworna rozpacz, niemoc i zapaść, których doświadczyli. Inkwizycyjne metody odebrały im ochotę do życia, przestali wierzyć w szczęśliwy koniec, w tryumf sprawiedliwości, w ostateczne zwycięstwo wolności nad zniewoleniem i barbarzyństwem. Trzeba było mieć silny charakter, jasną wizję świata, polityczną orientację, aby nie wyjść z tego umęczenia zupełnie zdruzgotanym.

Parówki nie różniły się w istocie od systematycznego nękania w obozach koncentracyjnych. Było to Dachau925 w innej postaci.

Owe piętno wyciskali na każdym etapie parówki – w czasie kontroli sanitarnej, zamykania bramy, chodzenia do łaźni, zabierania i przywożenia pościeli – nie tylko Niemcy. Także polscy szprycerzy, łaziebni, policjanci i stróże łaknęli antysemityzmu jak powietrza, pragnęli, by usprawiedliwiał w ich oczach podłości, których się dopuszczali. Nie potrzebowali go natomiast żydowscy policjanci w getcie, żydowscy łaziebni, szprycerzy, żydowscy stróże. Oni przyszli już na gotowe, chodzili wydeptanymi ścieżkami. Za ich plecami stał często tylko jeden polski policjant, jeden jedyny, który swoją gumową pałką dokonywał potrzebnego wprowadzenia… Kończyli już żydowscy policjanci, świetnie obeznani zarówno ze sztuką okładania pałką kobiecych głów, jak i z zasadami łaskawego obchodzenia się z tymi, którzy zrozumieli, w czym rzecz, i dawali w łapę… [33] Cynizm tych żydowskich nikczemników sprawił, że nie rozróżniano już antysemityzmu polskich speców od parówek od bezwzględności żydowskiej policji, konsekwentnie uprawiającej ohydny korupcyjny proceder.