RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 441 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 441


Pisma wojenne [22] 403

znaleźć przekonujący pretekst, pod którym przekraczał granicę getta. Wejść, by po prostu kupować, oczywiście nie mógł. Kiedy pojawiły się jeszcze prześladowania, razy i strzelanina, wchodzenie do getta zupełnie przestało mu się opłacać.

Jak Żydzi wyprowadzali towary z getta, skoro goj sam nie przychodził kupować?

To było całkiem proste. Dokonywano tego na „legalnej” drodze. Należy pamiętać, że nigdy się nie udało i się nie uda całkowicie zamknąć getta. [9] Dla magistratu, który znajdował się poza granicami getta, pozostało ono częścią miasta Warszawy. Magistrat musiał posyłać tam swoich inkasentów pobierających należności, swoich kontrolerów tramwajów, przez pewien czas również pracowników poczty, zamiataczy ulic, elektryków i gazowników, i w ogóle personel wszystkich instytucji użyteczności publicznej. W getcie pozostał też sąd miejski962. Kasa chorych i szpitale musiały wysyłać tam karetki, miejski urząd zaopatrzenia kierował swoje samochody i wozy. Nawet świadkowie i oskarżeni przychodzący do sądu i w końcu sami polscy policjanci, którzy prześladowali każdego żydowskiego handlarza, bili go do krwi i z dzikim okrucieństwem wlekli na komisariat, w najlepsze szmuglowali towary z getta i do getta, co więcej, również Niemcy swoimi wojskowymi samochodami za dobre pieniądze robili to samo…

Sytuacja zmieniła się znacząco dopiero po otwarciu nowej Wołówki, kiedy polskim handlarzom i przekupniom znów opłaciło się ryzykowanie, płacenie słono za przepustki, by wejść do getta i stanąć na targowisku.

Z dnia na dzień zaczęło przybywać na Wołówce gojów, a wraz z nimi żydowskich handlarzy starzyzną i sprzedawców sprzętów domowych. Innych źródeł zarobkowania w getcie nie było wiele. Nawet rzemieślnicy przynosili swoje wyroby na Wołówkę.

Wojna z Rosją ożywiła handel na targowisku. Niemcy, przypuszczając atak na Rosję, [10] potrzebowali spokoju w Polsce i zaczęli cukrować miejscowej ludności. Chcieli pokazać, jak dobry jest okupacyjny reżim. Nawet znienawidzeni Żydzi, tak wstrętni Niemcom, przez kilka miesięcy odczuwali wielką ulgę.

Przede wszystkim generalny gubernator przysłał do getta niemieckiego komisarza, który zaczął kontrolować tamtejszą aprowizację. Niemcy zdumieli się nagle wielką śmiertelnością w getcie. Toż to niebywałe! Niesłychane! Epidemie, dziesiątki tysięcy spuchniętych z głodu?! Przysłali więc komisarza, żeby zrobił porządek. I trzeba przyznać, że tak długo, jak długo sytuacja na froncie wschodnim była niestabilna, komisarz rzeczywiście robił porządek. Przede wszystkim kuchnie ludowe, tak jak i instytucje CENTOS-u, szpitale i domy rekonwalescencyjne, otrzymały większy przydział produktów. Prócz tego kuchnie dwa razy w tygodniu dodawały kawałek chleba do zupy. Na kartki dokładano też raz czy dwa razy w tygodniu kawałek chleba. Dla Żydów, którzy nie przestawali przeklinać gminy i jej złorzeczyć, stanowiło to dowód, że gmina do tej pory sama pochłaniała wszystko. Ot, patrzcie tylko – goj nie stosuje żadnych sztuczek… „Wi es kristlt zych, azoj jidlt zych”963 – mówi ludowa żydowska mądrość.