RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 448 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 448


410 Pisma wojenne [23]

Riksza jest dla uliczki Koźlej wielkim wsparciem, i to nie dlatego, że nie ma żadnych dorożek i wozów, bo Niemcy zarekwirowali konie żydowskim woźnicom – to nie byłby jeszcze taki problem. Słowo daję, warszawski żydowski tragarz poniesie na plecach dobry worek mąki, ale co z tego, jak nie wolno tego robić oficjalnie, bo oko agenta czuwa. Z rikszą to jednak co innego. Transport nią Żydzi doprowadzili do takiej perfekcji, o jakiej Chińczykom się nawet nie śniło: za siedzeniem jest wolna przestrzeń, [7] można tam władować kilka toreb mąki i jak gdyby nigdy nic usadowić się nad nimi na pluszowym siedzeniu: ot tak, jadę sobie ulicą…

Ale nie wszyscy, którzy biorą jedzenie z Koźlej, jeżdżą rikszą, większość idzie piechotą, i właśnie ci, którzy są podporą tej ulicy, owi pośrednicy i ich pomocnicy, ci kurierzy nie mogą sobie pozwolić na riksze, ich rikszą są własne plecy, na które nierzadko ładują po trzy, cztery wory mąki, kaszy i innych produktów naraz. Worek ma zwykle piętnaście kilo i w drogę aa[…]aa.

[8] Targ na rogu uliczki Koźlej, napór kupujących zieleninę oraz riksze zatarasowały drogę kurierom i innym klientom Koźlej, na każdym kroku padają przekleństwa tłumu…

Kurier, który słyszy te przekleństwa, spieszy się. Poci się i sapie, i chce czym prędzej pozbyć się paczek, bo kręci się tu agent [9] i napędza mu stracha.

Nie przez cały dzień bieganina i strach aa[…]aa tak wielkie, bo szmugler nie chce i nie może mieć towaru na składzie, musi się go czym prędzej pozbyć i tak jak gorączkowo szmugluje go do swojego domu, tak też pospiesznie musi go z niego wynieść. Dopiero wtedy może być spokojny, żaden świadek mu nie zaszkodzi aa[…]aa

[10] Szmugiel nocą

Nocny przerzut zaopatrywał kramy szmuglerów we wszystkie dobra. W zieleninę i owoce, w produkty spożywcze i mięso, drób, miód, i czego tylko dusza zapragnie, nawet i w kieliszek czegoś dobrego. Rano miasto potrzebuje jeść, „kurierzy” muszą mieć robotę. W letni dzień już o piątej rano można zobaczyć, jak taszczą torby z jedzeniem albo ciągną worki z kartoflami i niosą bańki z mlekiem. Ci ludzie mają świeże twarze wymyte porankiem, rozświetlone zapałem do pracy. Jedzą do syta i mają ten pewny krok, poczucie siły – w tłumie spuchniętych nóg.

[11] Nocny szmugiel jest tylko częścią całego aa[…]aa i w ciągu kilku godzin nie może zapewnić gettu wszystkiego, czego ono potrzebuje. Szczególnie latem, kiedy szmugler nigdy nie dostaje zamówionych towarów o ustalonej godzinie. Jeśli go zapytacie, czy będzie miał później taki i taki towar, to zawsze wam odpowie: nie wiem, jeśli przerzucą – będzie. Wszystko zależy od tego, kiedy tamci dostarczą.

W nocy szmugluje się przez dachy domów, wąskie dziury i nawet przez sam mur getta. Jednym słowem [12] – jak tylko się da. W dzień natomiast szmugiel odbywa się w znacznie prostszy sposób, choć nie bez forteli i sprytnych pomysłów, żydowski łeb…

Cud się stał u Żydów968.

Kilka domów na Koźlej oznaczonych parzystymi numerami zamieszkiwali chrześcijanie. Wejścia i bramy od strony Koźlej zamurowano. Chrześcijanie wchodzili do