RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 474 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 474


436 Pisma wojenne [25]

bronić i pozwala robić ze sobą wszystko, co chcą dorosłe kanalie, jest niczym innym jak fałszywą przynętą, parawanem dla przestępczych żebraczych praktyk.

Jeszcze w czasach pokoju Mendele Mojcher Sforim w książce Fiszke der Krumer996 zdemaskował takich handlarzy dziecięcą wolnością. Teraz, w czasie wojny, zamach uczyniony na prawa dziecka sprawił, że tysiące dzieci stały się zabawkami w ręku wyrzutków, często własnych matek. Zamęczały je na śmierć, stojąc z nimi od świtu do późnego wieczora w największe upały i żebrały, posługując się nimi.

Ten rozdział cierpień opuszczonego żydowskiego dziecka jest może najtragiczniejszy, bo nie było nikogo, kto by się zainteresował losem i ujął za takim dzieckiem – niewolnikiem, maleństwem, które według panującego prawa żadnego prawa nie ma… Dochodzimy tu do punktu, którym jest upadłe w czasie wojny ludzkie morale. Daje ono badaczom psychologii mas, wzrostu przestępstw kryminalnych i innych objawów degeneracji duże pole do popisu. My natomiast chcemy tylko podkreślić, że dziecko, to biedne, opuszczone, [14] stało się ofiarą, na którą zasadziło się w czasie wojny wielu niegodziwców.

Kiedy to biedne dziecko dostawało do rączki kawałek chleba, już był przy nim „chaper” i wyrywał mu go. Kiedy to biedne dziecko miało na nóżkach przyzwoite buciki, nosiło jeszcze mniej więcej porządny płaszczyk, dostrzegła to już dobra ciocia wiedźmowatymi, świdrującymi oczami i zastosowała takie fortele, aby w niecny sposób ściągnąć z dziecka ubranka. Sztuczek, forteli, złodziejskich pomysłów takim ludziom nigdy nie brakuje, zwłaszcza takiej słodko prawiącej cioci czy babci. Oto zobaczy taka stara sowim okiem chłopaczka i zaraz poznaje, że to dziecko uchodźców. Wnioskuje po jego spojrzeniu, a pierwsza odpowiedź dziecka natychmiast potwierdza jej przypuszczenie. Chłopczyk nie mówi po warszawsku, ze sławnym „jach”997. Baba natychmiast zabiera się więc do roboty.

– Chłopczyku, chłopczyku – mówi do niego – chcesz, żeby cię zabrać do schroniska dziecięcego? Tak, chcesz? Dostaniesz tam dobre rzeczy do jedzenia i picia. Wystarałam się dla ciebie, zaraz cię tam wezmę, nie tylko dostaniesz dobrze zjeść, ale i będziesz miał zabawki, i rower też ci kupiłam, piękny rower, ale pada, trzeba go czymś przykryć, żeby nie zmókł. Czym by go tu przykryć? Nic nie mam przy sobie… Wiesz co, przykryjmy go twoim paltkiem. Tak? Dobrze?…

Chłopaczek przystaje na to, bo czego nie zrobi chłopiec i dziecko uchodźców z małego żydowskiego miasteczka dla roweru – i bierze to babiszcze paletko, i idzie do domu po rower. Ma zaraz przyjść i chłopczyk czeka…

Ojciec, uchodźca, do którego synek przychodzi potem z płaczem, jest bezradny. [15] Prowincjonalny Żyd – nic nie rozumie z tego, co się dzieje w tej Warszawie. Skąd ma wiedzieć, że to wojna zrodziła to zdumiewające zło, które wraz ze śmiercią trzepoce nad głową jego biednego, bezbronnego dziecka?

Jeśli dziecko jest zawsze i w każdym momencie bezbronnym stworzeniem, to czas wojny doświadczył je największymi przekleństwami. Cały tragizm żydowskiego