RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma Pereca Opoczyńskiego

strona 64 z 530

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 64


26 Pisma przedwojenne [5]

טלגאווראפֿ [Zabłąkany]

Powoli zamykam drzwi,
By nikt z moich sąsiadów nie widział,
Jak krążę, zapijając mój ból.
Dziś w mieście targ,
Jadą chłopskie furki z zieleniną.
Patrzę jak kobiety uwijają się,
Sprzedając marchew i kapustę.
Ileż tu warzywnej śmierci!
Ileż kobiet!
Cóż to za dzień
Hałaśliwego smutku?
[2a] Przy kramie z krawiecką drobnicą stoi wózek,
Przysiadłem na nim odpocząć.
Zachmurzył się Żyd,
Popatrzył na mnie podejrzliwie
Ha…? Żydzie!
Złodziej siedzi na twoim wozie,
Przyszedł zwędzić radość
Twej kupieckiej godziny.
Wstaję
I odchodzę.
Wszystko jedno,
Nie szukam już spokoju na wozie.
Tyle tu gojek
Rozpartych jak święte figury,
Ich kosze pełne jagód, jajek i sera.
Przy kramikach ze skarpetami, krupami i owocami
Stoją rozczochrane w zgryzocie Żydówki.
zy mogę podejść i rzec:
„Niechaj moja bolesna godzina zabierze wszystkie złe sny,
Handluję kapciami, wstążkami, grzebykami.
Ha, Kobiety!
Kupcie kapcie, kupujcie wstążki, kupcie grzebyki…!
Albo i nie.
Kupczcie w pokoju dla siebie i innych.
Ja kładę się tu na targu
I śmieję z siebie samego i z was,
wy powiadacie:
Bóg jest łaskawy i mocny.
[3] Będę więc szyderstwem z was i z Boga.
Na cóż mi taki dzień targowy, co nie ma znaczenia…?
Było kiedyś cicho na świecie,
Ruszyłem z pielgrzymką