strona 175 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 175


Rozdział 3. Poezja [43] 133

Widziałem jak płoną mu lica:
„Jak tam stoi ulica Żurawia?”

Jakaś pani wychodzi z bramy,
Biorąc tobół na plecy sobie:
„My to jeszcze gdzieś kącik mamy,
Lecz co Ajzyk z rodziną ma zrobić?”

Tak to mija czas na proszenia,
Czas burzy, ponury i mglisty
Żadne serce nie znajdzie wytchnienia,
Aż nie przejdzie ten czas tak dżdżysty.

napisał: Anatol Pomeranc, 13 lat

ARG I 1232 (Ring. I/162)

Opis: odpis (2 egz.), rkps (BTT*), ołówek, j. pol., 146×205 mm, k. 14, s. 14.


43.

Po 1.05.1941, Warszawa-getto. [Icchak Kacenelson], Wiersz "לאב רעד" [„Bal”]

[1] [Icchak Kacenelson]

Bal

[A]

W piwnicy mrok głęboki,
Lecz piętro wciąż nie gaśnie,
Piwnica się raduje –
Za dnia nie bywa jaśniej!

Piwnicy głód doskwiera,
Podnosi wzrok ku sali –
Piwnica się raduje:Na górze wielki bal…

Talerze dźwięczą, dźwięczą,
Tłum gości wręcz ogłusza –
Piwnica się raduje,
Tam piją, ile dusza


Tam piją, zajadają,
Cmokając usteczkami,
Piwnica się raduje:
Wspaniale, jak wspaniale!