strona 181 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 181


Rozdział 3. Poezja [44] 139

przytuliliśmy…
I hulaliśmy,
i robiliśmy, co dyktowały interesy kuchni.
Zaprawdę strawnie piliśmy i jedliśmy.
To ona zwykła nami rządzić, rej wodzić129
albo jak pisze dr Frenkel130 G. Rabinowicz.
W magazynie panowała z noskiem głuptasa – dziewczynka
pamiętacie ją pewnie, a zwie się – Me-rinka131
mówi literacką polszczyzną jak Banówna132
i w lokach cała jej blond główka.
a kucharki poganiała, poganiała…
Powoli, metodycznie i się uśmiechała, mówi pomału,
a czasem roztropnie,
opróżnia błyskawicznie kuchnię w trzy dni,
cały TOZ rusza z nią w pościg
I ma wielki urok.
gJak się nazywa, wie Wasermang133
Potem przyszła całkiem sympatyczna Misberżanka134
bardzo żywiołowa i uczynna koleżanka,
a TOZ to takie pole,
Na którym człowiek jest robakiem135
chociaż myśli, że z niego bohater
i wszczyna burzę w szklance wody, a
le wszystko w tym znaczeniu
jak pan von Tunkelstein136,
wszyscy przed nim drżeli,
[3] kucharki były zgorzkniałe,
a on spokojnie i powoli
siedzi sobie na krześle jak król,
– Was w ogóle nie znam!!!
Dla mnie jesteście całkiem obcy –
poza tym, mi TOZ jest bliższy niż koszula ciału –
jak długo mogliśmy z was korzystać –
proszę bardzo, proszę bardzo!