strona 210 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 210


168 Rozdział 3. Poezja [48]

Na gwizd, krzyk, albo rozkaz
Znowu drogą żydowską
Ręce wolne i tylko
Woda z mocną pastylką
Od Umschlagu wzdłuż miasta
Hen, aż do Marszałkowskiej
W pustych domach miasta
Życie, życie żydowskie
W porzuconych mieszkaniach
Porzucone tobołki
Garnitury i kołdry I talerze i stołki
Tlą się jeszcze ogniska
Leżą łyżki bezczynne
Tam rzucone w pośpiechu
Fotografie rodzinne
Książka jeszcze otwarta
List z półzdaniem: „niedobra”
Szklanka wciąż niedopita
Oraz karty z pół robra
Wiatr przez okno porusza
Rękaw zimnej koszuli
Leży kołdra zgnieciona
Jakby ktoś w nią się wtulił
Leżą rzeczy bezpańskie
Stoi martwe mieszkanie
Aż pokoje zaludnią
Nowi ludzie „Arianie”
[3/5] Zamkną okna otwarte
Zaczną życie beztroskie
I zaścielą te łóżka
I te kołdry żydowskie
I koszulę upiorą
Książki włożą na półki
Szklankę wody wyleją
Robra skończą do spółki
Ale w jakimś wagonie
Pozostanie to tylko
Niedopita butelka
Z jakąś mocną pastylką
A w noc grozy, co przyjdzie
Po dniach kul oraz mieczy
Wyjdą z kufrów i domów
Wszystkie żydowskie rzeczy
I wybiegną oknami