strona 233 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 233


Rozdział 3. Poezja [53] 191

Na ziemi szafa leży, a w jej otwartych drzwiach zastrzelony,
Lecz jego ukochani, żona i dzieci, jeszcze żyją,
Właśnie zaprowadzono ich na „Umschlagplatz”
I dostają, jak należy, po kilo chleba na głowę –
Boże, jak długo będzie w Tobie trwać ich życie? Jak długo?
I nieszczęście dzień za dniem? Dzień za dniem!

Ulice opustoszałe, podzielone na bloki i otoczone drutem,
A oni, ludzie z warsztatów, Żydzi, i policja porządkowa czuwają i są gotowi,
Gotowi, gotowi oddać najbliższych, gdy się od nich zażąda,
Rodziców, dzieci a nawet żony, byle nie siebie, Są gotowi, gotowi, gotowi –
W jednym mieście zabito czterysta tysięcy żydowskich dusz.

1942

[tłum. z j. żyd. Marek Tuszewicki]

ARG II 396 (Ring. II/351)
Opis: oryg., rkps, atrament, j. żyd., 219×278, 220×286 mm, k. 2, s. 2. Druk: Słowa pośród nocy, s. 306‒309.


53.

12.1942, Warszawa-getto. [Władysław Szlengel], Wiersz „Już czas! Czas!”

[1] [Władysław Szlengel]

Już czas! Czas!

Już czas! Czas!
Długoś nas dniem obrachunku straszył!
Mamy już dosyć modlitw i pokut.
Dzisiaj Ty staniesz przed sądem naszym
I będziesz czekał pokornie wyroku.
Rzucim Ci w serce potężnym kamienie
Bluźniercze, straszne, krwawe oskarżenie.
Ostrzem topora, brzeszczotem szabel
Wedrze się w niebo, jak wieża Babel.
I Ty, tam w górze wielki skazaniec,
Tam w międzygwiezdnej straszliwej ciszy,
Ty każde słowo nasze usłyszysz,
Jak Cię oskarża naród wybraniec
– nie ma zapłaty, nie ma zapłaty!
To, żeś nas kiedyś, dawnymi laty