strona 250 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 250


208 Rozdział 3. Poezja [55]

On również przygląda się ludu zagładzie,
Jak ty jest bez silny i sobie nie radzi…

15

Tak czuwa na straży… Bo któż zamiast niego
Po nocy by czuwał, pilnował wciąż brzegu
Na łodzi bez masztu? Nie on – a więc kto tu
Jak cadyk z Radzynia niezmiennie by gotów

Wytrwały oglądał oczami własnymi
Tragiczny upadek i ginął z innymi?
Ten statek – zatonie! On widzi to, widzi,
O ratuj się rebe, nie trzeba się wstydzić…

Deseczka, o popatrz, przepływa tu oto –
Więc chwyć ją i płyń, i nie pytaj się dokąd,
Bo fala, choć dzika, bez ścieżki ni drogi,
Z pewnością doniesie w przyjazne cię progi,

Więc siadaj na deskę i dalej, uciekaj,
Gdziekolwiek nie trafisz, gościna cię czeka!
Ukryją cię szybko, jak kryje się zwoje –
I święte i stare – jak Tory podwoje…

O rebe, tyś świętszy i starszy niż Tora!
I znaczysz też więcej, o więcej też coraz…
Choć Tora jest ważna, to Żyd jeszcze bardziej!
Nie trzymaj się rebe tak łodzi uparcie.

16

Ja stoję… Tak, stoję… Ktoś zaśmiał się właśnie –
Któż gada, że rebe na straży nie zaśnie?…
Któż śmieje się teraz? Kto kpi z Radzynera?
Któż kpi i tymczasem łzę z oka wyciera?

To równo współbrzmiące płakanie i kpina –
Sam rebe, sam rebe, sam cadyk z Radzynia.
To on się roześmiał i on z losu śmiał się;
Cóż znaczy: tak czuwać niejawnie na warcie,

[11] I pięści zaciskać tu też całkiem skrycie –
On chętnie wyciągnąłby szablę do bicia,
W kryjówce zaczekał, aż przyjdą doń kaci,
Odpłacił złoczyńcom, by Niemcom odpłacił…