strona 266 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 266


224 Rozdział 3. Poezja [55]

Nie trzeba bym jechał! Coś tutaj mnie trzyma!
Bo wieści okrutne dochodzą z Lublina…

Obawiam się: Lublin nie czeka już na mnie –
Bo starty jest z ziemskiej powierzchni dokładnie,
Chodź domy wciąż stoją, podobnie kamienie –
To Żydzi – ot, chwila i stają się cieniem…


Do jednych się strzela, a innych – w wagony
I prosto na pola… W nieznane to strony?
Nie mogę więc do was przyjechać, albowiem
Mam pogrzeb…” I cadyk się łapie za głowę…

Koniec Pieśni II

[26]326

Gerszon Henoch

Orchot chajim, Petil tchelet327

Pieśń III

1

„Mam pogrzeb” – z Lublina już nic nie zostało,
Zniszczone bożnice, zhańbione rodały,
Żydowskie domostwa się w pustce kulące,
Na darmo im w okna zagląda wciąż słońce,

Na darmo do okien im puka dzień znowu –
Nikogo tam nie ma, by mógł być gotowy
Nacieszyć się światłem i ciepłem tym świeżym,
By Bogu dziękował i mówił: „Ja wierzę

W Twą łaskę, co z zsyłasz z jasnością wspaniałą”,
Lecz Ojcze kochany, a cóż to się stało,
Że świateł nie szczędzisz przeczystych promienia,
Choć więcej nikogo, nikogo już nie ma…

Z wyjątkiem tych kilku, o tam, rozstrzelanych,
Leżących na łóżkach, jak w grobach schowanych
We własnej pościeli, we krwi swojej własnej,
Już teraz milcząco, jak gdyby kto zasnął,