strona 274 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 274


232 Rozdział 3. Poezja [55]

A liczba nieżywych w gęstwinie – wciąż w górę,
Ich oczy przeszklone, jak wosk blada skóra,

Stos ciał ku niebiosom się niemal podnosi,
A worek wciąż lżejszy, wciąż monet mniej znosi.
Ostatni męczennik, następnych nie będzie –
Już wór [x] opróżniony i nie ma pieniędzy!

14

Tak trwało od świtu niemalże do nocy –
Wciąż można pagórki niewielkie zobaczyć,
Spoczęli, osobno choć jeden przy wtórym,
A każdy się czegoś domaga pagórek.

Niczego nie chcemy, leżymy spokojni –
Po śmierci, pogrzebie – nareszcie ukojnie…
Nareszcie… Po wszystkim i Bogu już dzięki.
A drzewa szeleszczą: Zamknijcie powieki!

Miliony otrutych, zduszonych złą siłą,
Pragnęłoby również mieć taką mogiłę…
[x] W żydowski, święcony was grób pochowano –
Więc śpijcie… Gdy nocy ciemności nastaną,

Ucichnie cierpienie, zamilkną boleści – Jigadojl!330
A kto to? Kto kadisz im wieści?
To cadyk, to cadyk odmawia modlitwę.
A wiatr niewidomy roznosi w gonitwie

[35] Jej smutne wersety daleko i prędko,
A Żydzi wnet [x] Amen [x] w zawiei wyrzekną.
Sam cadyk z Radzynia, doprawdy sam cadyk –
Odmawia tu kadisz, lecz płacze ktoś słaby…

6/I-43

15

Kto płacze? Kto płacze po nocy żałośnie?
W żydowskich mogiłach udało się właśnie
Pogrzebać ofiary, a wy, przeżyliście –
Nie płaczcie i nieście jak głowy nieśliście…

Nie, rebe, cieszymy się raczej w milczeniu,
A ci pogrzebani – już bez uchybienia –