strona 275 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 275


Rozdział 3. Poezja [55] 233

Jak w łonie matczynym, tak ziemnej mogile,
Cieszymy się, rebe, że nam spośród tylu

Przypadło ocaleć i pomóc ci, szczerze,
Pochować tych, którzy w spokoju już leżą…
Cieszymy się, rebe… I w ciszy stoimy
Przy tobie w ciemnościach, co las tu spowiły.

Lecz cadyk – spokoju zachować nie umie,
Nachyla swe ucho nad cichym traw w szumem:
Ktoś płacze… Choć zmarli z pewnością to nie są,
Żyjący przysiedli, w milczeniu [x] się ciesząc,

Wieśniacy odeszli już dawno do domów –
Kto płacze tak skrycie i tak po kryjomu?
Czy z gór to dochodzi, czy może z doliny?
I cadyk wyrusza za głosem płaczliwym…

16

Nie widzi niczego… Lecz czuje, rozumie,
I dobrze zna cadyk tej drogi kierunek,
Przystaje w pobliżu wagonów, przy miedzy –
A oto – znienacka rozświetla się księżyc,


Wychodzi zza gęstych obłoków, rozjaśnia
Wagony samotne, tak blado i mroźnie,
A każdy otwarty jak grób opuszczony,
Jak paszcza otwarta każdego z wagonów,


Przygląda się cadyk w tej bladej poświacie:
Nikogo tam nie ma, a jakby był przecież!
[36] [x] Ktoś płacze ze środka, zapyta więc cadyk:
„Kto płacze? No, mów!” I gdy dał już wejść radę,

Przystanął w ciemnawym zakątku wagonu,
I zamilkł zbolały, wsłuchując się w tony
Lamentu, a wznosił go Stwórca Wszechświata,
I cadyk dość długo wystawał za kratą,

Gdzieś w głębi wagonu ciemnego, pustego –
I stał tam tak tylko, nie czyniąc niczego,
Wsłuchiwał się śmiało, gdy Bóg lamentował.
Wciąż milczał [x] i nie rzekł pociechy ni słowa.