strona 290 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 290


248 Rozdział 3. Poezja [60]

A czego nie jada się jeszcze by przeżyć!
Mężczyzna tu wczoraj nieczystość wybierał,
Dziewczyna gnat ssała od dawna nieświeży,
Ze szkapy co padła, tak leżąc do teraz.

Tu ludzie wraz z psami na zmianę szukają,
Wzajemnie chcąc sobie choć krztynę wyrywać,
I bywa, że nieraz pomiędzy tą zgrają
O zgniłą sałatę się bójka rozgrywa!

* * *

Czy jeszcze chcesz, pieśni, posłuchać, posłuchać
O innych nieszczęściach ulicy, tysiącach,
Jak ludzie się z głodu chowają w głąb brzucha,
A inni padają by umrzeć już w końcu?!

Posłuchaj więc co też w ulicach spotkałem:
Pod śniegiem trup leży, przykryty, schowany,
A ja nadepnąłem, nie widząc go wcale,
Czy młody, czy stary, pozostał nieznany.

[11] Zadrżałem i ledwo ustałem na nogach,
Tych które przed chwilą zbrukały się martwym,
I chciałem przeprosić, wciąż trzęsąc się z trwogi,
Gdy trupy ujrzałem o ścianę oparte.

Pomarli samotni jak psy w noc poprzednią,
To mrozy ich życia pozbawić zdołały,
Więc kogóż przepraszać?! – No, powiedz to jedno!
A może by przekląć tak czasy zdziczałe?!

Więc tak, przeklinałem, uwierzyć nie możesz,
Lecz wiedz, że ulice powiedzą to samo,
A serce bolało, niż lew grzmiało srożej,
Ku niebu, ku niebu, modlitwą łamaną.

* * *

Zbłądziła też wrona tak czarna jak czas ten
I stawia krok diabłu podobny, zła znaki,
Stąpając po martwych ogląda ich właśnie,
Bo kto jej przeszkodzić by mógł, o kto taki?!