strona 338 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 338


296 Rozdział 4. Proza [71]

Srolke wziął córkę na ręce i pobiegł do szpitala. Był zrozpaczony, ale dziewczynka nie płakała, pozwoliła się nieść bez słowa skargi. Po południu Srolkemu udało się umieścić ranne dziecko w Szpitalu pŚwiętego Duchap54.

W płonącym budynku pozostała tylko Blumka. Nikt nie zwracał na nią uwagi. Nawet Sender, jej mąż, nie zauważył, że dostała bólów porodowych i w samym środku zamieszania zaczęła rodzić. Dopiero po godzinie, gdy straży pożarnej udało się przedrzeć przez barykady i ugasić pożar, mogła wezwać akuszerkę. Urodziła syna.

Noc była czerwona od pożarów. Unosił się swąd spalonych ciał i prochu. Na ulicach i w miejskich parkach leżały zabite konie. Zwykle leżały stłoczone ciasno, jeden obok drugiego. To były konie żołnierzy, woźniców i chłopów, zmobilizowanych do służby wojskowej. Zostały sprowadzone z miast i wsi, ze wszystkich stron kraju, żeby użyźnić krwią ziemię Warszawy. Lecz nie wszystkim koniom był pisany taki los. Wiele z nich spotkał najwyższy zaszczyt, o którym nigdy do tej pory nawet nie śniły. Ich padlina, zanim ostygła, wędrowała do garnków i na patelnie w najlepszych, najwykwintniejszych kuchniach chrześcijańskich i żydowskich gospodyń. Koninę można było kupić również w jatkach. Im krwawsza rzeź, tym świeższe było mięso. Kto miał ostry nóż kuchenny i był bez grosza przy duszy [22], potrzebował tylko wyjść na ulicę, żeby zedrzeć skórę z powalonego zwierzęcia, ukroić sobie tyle mięsa na kotlety i befsztyki, ile tylko zapragnął. Taki oto chwalebny koniec spotkał małomiasteczkowe chabety z całego kraju.

Tego dnia warszawskie radio zagrało ostatniego marsza:

My, Pierwsza Brygada,
Strzelecka gromada…55

W płomieniach stanął Belweder, słynny klasztor świętego Jana56z kunsztownymi wieżami i freskami, a także Zamek Królewski. Nad całym miastem, na nietkniętej przez pociski kolumnie, stał jak zawsze nieporuszony i dumny brązowy posąg króla Zygmunta57.

[Rozdział] 5.

Nastał nowy dzień. Radio nie nadało porannej pieśni. Ani tego dnia, ani w następne. Elektrownię trafiła bomba58. Kalendarz Gedalego (starzec każdego ranka wyrywał kartkę) pokazywał 12 tiszri [x]59 g5700g60, 25 września 1939. Na drugiej stronie autor kalendarza polecał menu na obiad: grochówkę, wątróbkę cielęcą smażoną na kurzym smalcu, na podwieczorek – gruszki w kremie waniliowym.