310 Rozdział 4. Proza [71]
Kręcisz głową. Nie dowierzasz. Do granicy? Gdzie jest ta granica? Czy coś takiego w ogóle istnieje na świecie?
Lecz z każdym dniem krąg twoich znajomych topnieje. Rozwiewają się w powietrzu117 jak dym, pozostawiając swoje biedne lub bogate mieszkania. Z kijem wędrownym w ręku wyruszają do sąsiedniego kraju118.
[Rozdział] 9.
Żenia leżała opuszczona przez wszystkich. Nikt nie miał czasu, by się nią zajmować. Nawet ukochana Liza – ona również musiała ją opuścić. Teraz dziewczynka często zalewała się łzami. Serce dziecka [42] tęskniło za przyjaciółką. Gdyby Liza [z nią] była, ostrzegłaby ją:
– Nie płacz, dziecino, [niepotrzebnie] nadwyrężasz oko – nie powinno płakać.
Nie tylko Lizy [brakowało]119. Aron, który tak często zachodził do nich do sutereny, wnosząc wiele rodzinnego ciepła – jego też już nie było…
Żenia huśtała młodszą siostrę w kołysce i przy okazji wypłakiwała przed nią swój dziecięcy żal.
* * *
Pół kilometra od szosy pośród łąk leżała niewielka wioska. Kierowca udał się tam, żeby wynająć furmankę. Po godzinie przyjechał chłop. Serca Arona i Lizy zabiły mocniej, granica była blisko. Psy szczekały w wiosce. Chłop jechał boczną drogą. Aron chciał zapalić zapałkę, żeby sprawdzić godzinę na zegarku. Jednak chłop ostrzegł go, żeby tego nie robił. Była już szósta, kiedy zatrzymali się przed rchutoremr120 na nocleg. Wzeszła noc i rozlała się szeroką ławą na niebie121. W chacie było ciepło. Dwa kilometry dalej płynęła rzeka, do rzeki prowadziła polna droga. Przez wodę trzeba było przeprawić się łódką.
– Jutro o świcie – rzekł chłop – przyjdą rybacy i zabiorą wasze rzeczy.
Aron siedział zamyślony, nucił żołnierską piosenkę O mój rozmarynie, rozwijaj się…
Chłop zapytał z ciekawości:
– pCzy jest pan Żydemp?122
Aron był przesiąknięty kulturą polską. Jedynym językiem, który znał, był polski. Aron kochał Polskę, z miłością pielęgnował jej język i kulturę. Marzył o wolnej Polsce, w której nie będzie haniebnych wystąpień chuligańskich band i bojówek.
A jak mi odpowie:
nie kocham cię…?