strona 369 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 369


Rozdział 4. Proza [71] 327

Sender był zaskoczony. Dzień wcześniej widział Wacława na ulicy. Słyszał, jak karcił głośno swoich polskich kolegów za napadanie i okradanie bezbronnych Żydów, za chodzenie drogami „tamtych”…

– Całkowicie postradaliście wzrok182, nie widzicie, że jesteście na usługach wroga – mówił z gniewem Wacław. – Kopiecie grób dla siebie i całego narodu… Teraz ten sam wróg miał wykonać na chłopcu wyrok szybkiego sądu183.

nKnienn!184 – rozkazał ubrany po cywilnemu bandyta. – pKlękaćp

Dziesięciu mężczyzn uklękło nad otwartym grobem. Dziesięć kul z rewolweru bandyty utkwiło w odsłoniętych karkach dziesięciu skazańców. Biały śnieg nasiąkł czerwienią. Wacław leżał w grobie z otwartymi oczami. Błękit jego źrenic zlał się z błękitem nieba.

Warszawa, Nowy Rok, [x]185 1940186

[1]

gCzęść 2-ga
Pająk krzyżak
Rozdział 1g187

QUO VADIS?188

– Dokąd idziesz, Żydzie?

Pytanie to, zadane na środku ulicy, uderzyło w przypadkowego Żyda jak grom

[z jasnego nieba]. Niemiecki urzędnik w cywilu odczekał i zapytał raz jeszcze:

nWohin? Warum? Hände hochn!189

Torby Żyda zostały wywrócone do góry dnem. Jego blade ręce sterczały sztywno. Modlił się ze strachu. Ale skąd nagle zrobiło się takie zamieszanie? Żydzi uciekali stamtąd w popłochu, powstał tłok.

Dlaczego od razu tłok? Żydzi przepychają się i przewracają się jeden na drugiego – jeden obok drugiego. Na placu przed Żelazną Bramą żołnierze zabawiają się kosztem starych, brodatych Żydów. Gnają starych i młodych, mężczyzn i kobiety przez Leszno i Karmelicką, Zamenhofa i Nalewki w żydowskiej dzielnicy nędzy.

Błyskawicznie znikają z wąskich chodników sprzedawcy chleba, skarpet i krawatów, jak również ci, co handlują białymi popaskami190 dla Żydów.