strona 388 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 388


346 Rozdział 4. Proza [71]

Tak samo jak w ubiegłym roku dziewczynka się rozpłakała. Otworzyła serce przed nagimi ścianami, jak przed bliskimi sobie osobami. Tutaj się urodziła i dorastała. Tutaj śniła dziecięce sny i snuła marzenia o przyszłości. Jedynie te ściany wiedziały o łzach, przelanych przez nią w bezsenne noce. Jej młode serce krwawiło nie tylko z powodu nieszczęścia żydowskich mas – [także] cierpienia angielskich i niemieckich matek stały się jej własnymi. Jej rozpacz była odpowiedzią na wielką katastrofę, która spotkała cały świat.

* * *

[32] Również szwagier Nechemii Fusnagela, Albert, musiał opuścić swoje mieszkanie przy Marszałkowskiej. Teraz z żoną i dzieckiem zajmował kawałek pokoju u Nechemii. Od tego wszystkiego, przez co [w ostatnim czasie] przeszedł, Albert odczuwał ból w piersiach i ucisk w dołku. Zdawało mu się, że jest chory na niebezpieczną chorobę.

– Nie powinieneś jeść klusek. Produkty mączne to trucizna – Nechemia dyktował szwagrowi jak z podręcznika. – Zjadłem ci ja ostatnio potrawę mączną, kluski z fasolą, i tak rozstroiłem sobie żołądek, że sądziłem, że już po mnie… Termofor na wątrobę nie zaszkodzi. Tak, to ci wolno, ale potrawy mączne? Uchowaj Boże[!] Najlepiej zażyj soli morszyńskiej242z wodą sodową. Kup za 20 groszy. Zażyj z samego rana… to cię przeczyści dokumentnie, z góry na dół. Kup za dwadzieścia groszy soli morszyńskiej i poślij wszystkich lekarzy do diabła.

– Nie upadaj na duchu. – ciągnął dalej. – Nie wmawiaj sobie choroby – pocieszał szwagra. – Rak? Bzdury! Przecież w twoim wieku nikt jeszcze nie umarł na raka. Żółta skóra? To przejdzie. Nie wątroba, lecz woreczek żółciowy ci szwankuje. Czujesz bóle? Coraz większe?… Zobaczysz, kto miał racje. Lekarze kazali mi pić „zioła”243… Proszę, zapytaj lekarza…

Gwałtownie zadzwonił dzwonek. W drzwiach stanął mężczyzna w niemieckim mundurze w randze kaprala. Wszyscy zamarli ze strachu. Lecz napięcie nie trwało długo, gdyż po chwili Albert i gość rozpoznali się i przywitali jak serdeczni przyjaciele.

– Panie Nickel!

– Wiele czasu zajęło mi odnalezienie pańskiego adresu – odpowiedział gość. Nickel był chodzącą encyklopedią. Cytował z pamięci Goethego244i Schillera245.

Znał techniczne nowinki i [x]246poszczególne szkoły filozoficzne. Wyróżniał się na tle swojego otoczenia opanowaniem i tężyzną. Ale wojna dotknęła go tak samo jak innych. [33] Przed laty Albert wyjechał do Berlina, żeby nauczyć się obróbki szlachetnych metali. Tam poznał niezwykłego [x]247 Nickla. To on nauczył Alberta rafinowania metali.

Korespondowali potem jeszcze przez długi czas.