strona 421 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 421


Rozdział 4. Proza [71] 379

Przy jakiejś ulicy płaczące dzieci próbowały przywrócić do życia opuchniętą matkę: „Boję się, zimno mi…”. W ich oczach czaił się strach przed jutrem, ich los był przesądzony.

– Żydowskie serca – skamieniałe serca!…

Jak zwykle serca zamożnych ludzi skamieniały. Strach przed głodem zamknął ich rękę i wzmocnił im żołądki. Nic nie było w stanie poskromić ich niepohamowanych apetytów, pozatykać im wielkie, żarłoczne gęby.

Głód zbierał krwawe żniwo. Jak olbrzymi pająk rozpościerał swoją sieć nad dachami getta.

* * *

Od siedmiu miesięcy Perla prowadziła wojnę z matką.

– Nie smakuje ci świński tłuszcz – to możesz głodować razem z innymi. Masz biedną siostrę, która serdecznie cię nie znosi – Perla buntowała się przeciwko matce, która jadła tylko koszerne potrawy.

– Wyrodna córko, jak możesz mnie zmuszać? Przeżyłam życie jako pobożna Żydówka – prosiła staruszka.

– I dość się już nią nabyłaś – odgryzała się córka.

– Przecież świński tłuszcz rozstraja mi żołądek i wywołuje biegunkę… [89] – To nie jedz wcale…

– Wychrzto – warknęła staruszka – tacy jak ty prędzej się udławią niż zobaczą światło wiekuiste.

Lejbusz przeciwnie, z przyjemnością raczył się białym chlebem ze smalcem, sałatą ze śmietaną, jak również świeżą smakowitą338 szynką, którą konduktor tramwaju przynosił od czasu do czasu z „tamtej” strony.

– Niech pbabciap nie je – Lejbusz stanął po stronie matki.

Również Nechemia należał do wspólnego frontu przeciwko [teściowej]:

– Niech sobie poszuka takiej jadłodajni, jaka jej się podoba…

Lejbusz zrobił się stateczny339. Mieszał sadzę z a[pastą]a, pakował ją do pustych tubek i sprzedawał. Uczył się wyrabiać ręcznie mydło. Ojciec był zadowolony, że syn stara się zarobić [kilka groszy]. Lejbusz rozstał się z Hintlem, z premedytacją zostawił go na [odległym podwórku], ale jamnik sam wrócił i piszczał żałośnie pod drzwiami jak [porzucone] dziecko… Krzywymi łapkami grzebał w pśmietnikup na podwórku i nie pozwalał nędzarzom przeszukiwać odpadków.

U Perli w spiżarni połyskiwały pozakładane na szafach wypolerowane kłódki. Pewnego dnia w zamkniętej szafie zalęgła się pleśń. Najpierw na kiełbasie i szwajcarskim serze, potem przerzuciła się na suchy chleb, pieczony boczek, pokazała się na winogronach i truskawach, przystroiła kwiatami dno szafy. Słoje340 konfitur, słone masło i marynowane śledzie stopiły się razem z mąką pszenną, kaszą gryczaną i perłową. Choć ciężką walkę przyszło stoczyć pleśni z cukrem pudrem i brązową marmoladą, wszędzie