Rozdział 1. Organizacja, instytucje, warunki bytowe [2] 7
Bojąc się wychodzić z domu, mieszkańcy jednej kamienicy zwykli byli spotykać się u siebie albo u sąsiadów na „partyjkę”. Po 5 po południu Żydom nie wolno było już pokazywać się na ulicach. Zbierano się więc w większych mieszkaniach. Nierzadko podczas takich partyjek pojawiali się „goście”, zabierali cały „bank”, zostawiając „upominek na odchodne” i wychodzili. Na Twardej, na przykład, pojawiali się tacy właśnie „goście”, kazali wszystkim obecnym opróżniać kieszenie, sprawdzali, czy rozkaz został dokładnie wykonany, przeliczali wszystkie znalezione pieniądze i ogłaszali: połowę pieniędzy przeznaczamy dla żydowskich ubogich, drugą połowę dla naszych ubogich. Rozumie się, że aby podział był sprawiedliwy, zabierali obie części, wsadzając jedną do prawej kieszeni, a drugą do lewej. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że potem sprawiedliwie dzielili pieniądze…
Nie zważając na wszystkie te przeszkody, Żydzi nie rezygnowali ze spotykania się i wciąż miło spędzano czas (i to jak) na partyjce przy szklance herbaty. Towarzystwo żartowało, podśpiewywało popularne piosenki z żydowskich teatrów, aż któryś z obecnych wpadł na pomysł, żeby na taką partyjkę dla rozweselenia zaprosić żydowskiego aktora. Padło na Simchę Fostela40, który – jak wszyscy żydowscy aktorzy w tych czasach – był w ciężkiej sytuacji materialnej. Postanowiono zaprosić Fostela w najbliższą sobotę, żeby także żony i dzieci mogły czerpać radość z żydowskiego słowa i piosenki. Fostel ochoczo przystał na taką propozycję. Drobnostka: dobre jedzenie! (ten dom akurat słynął ze smakowitych potraw), a przy tym można zarobić parę złotych! Honorarium składało się z procentu [3] odliczonego z karcianych pieniędzy. Zebrało się 25–30 złotych. Fostel robił wszystko, żeby zadowolić „szanowną” publiczność, zaśpiewał wszystkie najlepsze kuplety ze swojego repertuaru teatralnego. Oczywiście aktor musiał tam zostać na noc, gdyż nie wolno było już wychodzić na ulicę.
Po żydowskiej ulicy szybko rozeszła się wieść, że zaczęto „grać” teatr żydowski i zaczęło się rozchwytywanie „teatru”, tzn. aktora Fostela. Terminy należało zamawiać z wyprzedzeniem. Widząc, że to dobry interes, wprowadzono system sprzedaży biletów. Przychodzili widzowie z innych podwórek, organizowano bufety i szatnie (garderoby), a przychody były całkiem spore. Widząc to, do roboty zabrali się także inni żydowscy aktorzy, chodzili od podwórka do podwórka, proponując swoje usługi. Zaczęła się konkurencja i każdy starał się wypchnąć drugiego niższym honorarium. To prawda, że w owym czasie położenie żydowskich aktorów było, jak już wspomniano, katastrofalne. Dzięki Jointowi i Żydowskiej Samopomocy Społecznej powstała kuchnia ludowa41, która wydawała aktorom po talerzu zupy („zupki”). Owe „zupki” niejednego aktora utrzymywały przy życiu, to nie przesada. Od czasu do czasu przychodziło trochę żywności i parę złotych do podziału między aktorów. Z tych „zupek” i pierwszych pieniędzy korzystali niemal wszyscy żydowscy aktorzy, którzy w tym czasie znajdowali się w Warszawie. W lokalu dawnego Związku Aktorów Żydowskich42 utworzono kuchnię