strona 487 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 487


Rozdział 4. Proza [76] 445

angielskich i sowieckich wojsk do Persji, zajęciu za jednym posunięciem całego kraju, co dla Związku Radzieckiego oznaczało bezpieczeństwo, [gwarancję] że nie zostanie napadnięty od tyłu i wojna nie rozprzestrzeni się na Bliskim Wschodzie. Było także o przemowach Roosevelta i Churchilla dotyczących szczegółowych punktów deklaracji wypracowanej podczas ich spotkania na morzu. Jeszcze raz potwierdziło to pewne zjednoczenie wszystkich sił w walce, aż do ostatecznego zwycięstwa nad światowym bandytyzmem, nad hitleryzmem.

Ta miniaturowa społeczność, w której podczas czytania [komunikatów] gotowało się – w jednym więcej, w drugim mniej ‒ posiadało zdrowe, naturalne cechy społeczeństwa i tylko czasowo uśpione normalne pragnienia zwykłych ludzi. Byli oni pochłonięci czytaniem wiadomości i komunikatów jakby nie mieli żadnych innych potrzeb i nic innego wokół nich nie istniało. W wyniku swoich częstych spotkań [poznali się tak dobrze, że] w każdym ich geście i ruchu, w błysku ich oczu, które płonęły jak pochodnie na często zachmurzonych twarzach, wyczytać mogli wszystko. Każdy, nawet najbardziej skryty uśmiech kobiety, czy to nie do końca poważny, czy to dwuznaczny, [każdy,] nawet koszarowy dowcip wyszeptany pod nosem wprost w wąsy mężczyzny, mógł stać się pretekstem do różnych domysłów i plotek, które szczególnie łatwo podchwytywane były przez ostre i długie kobiece języki i stawały się pożywką różnych intryg, kłamstw i oburzenia. W tym przypadku jednak inteligencja szła w parze z poczuciem dobrego, społecznego obowiązku.

[7] Dojrzała polityczna wiedza wraz z czystą jak kryształ socjalistyczną etyką decydowały o ich całej familiarności. Był jednak taki obszar, aczkolwiek bardzo mały, który pozostawał pod każdym względem zamknięty dla drugiego i którego nie wolno było przekraczać i bezcześcić choćby nawet słowem. Tak jak Lejbuszowi obce było to specyficzne przyciąganie między kobietą a mężczyzną, tak dla każdego z nich zrozumiałe było, że wysługiwanie się sobą nawzajem jest tylko wyrazem przyjacielskiego przywiązania. Żaden z ich przyjaciół nie należał do kategorii bawidamków, nawet gdy był kobieciarzem.

Jedynym powodem sporów, kłótni i dyskusji, które niekiedy kończyły się zniewagami, były komunikaty. A że zawsze można się tego spodziewać w przypadku gorącokrwistych mężczyzn, tak i tym razem prawie doszło do ostrego sporu wywołanego treścią komunikatu.

Zaczęła Faje, która krzyknęła: „Roosevelt znów blefuje w swoich mowach, znów straszy, że jeśli Hitler zrobi to i to, wówczas on… znów wygłosi przemówienie, aż w końcu Hitler zajmie cały świat”. Stary Icze dodał: „Po co Anglia lezie do całej tej Persji? Może chce nauczyć Rosjan, jak uciekać?” Sekundował mu już Ezechiel: „Popatrzcie tylko, jak potężni i bohaterscy są Niemcy! W przypadku Rosjan nie można powiedzieć, że zostali zdradzeni albo że walczą bez wiary i ochoty. A jednak udało się Niemcom w tak krótkim czasie zajść tak daleko. Stoją już pod Moskwą, Leningradem, Kijowem i Odessą. Obawiają się ich już na Kaukazie!” Teoś był zawsze zadowolony z treści komunikatów. Tym razem jednak jego twarz zmieniła kolor ‒ zaczerwieniła się, wręcz płonęła. Zacierał cały czas ręce z radości i podszedłszy do [8] zamyślonego Lejbusza, klepnął go w plecy, mówiąc: „Nie słuchaj, co oni gadają. Wkrótce będzie nami rządził Komintern. Chcesz tego czy nie, będzie on w Moskwie, będzie i w Berlinie. Już nie potrwa to długo. Nie Roosevelt ani nie Churchill będą nami rządzić, nie ma znaczenia, jak bardzo się do tego przygotowują, ale proletariat!” To wyrwało Lejbusza z zamyślenia i, będąc w dobrym nastroju, zaczął przemawiać: