strona 574 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

„Dziki pościg za nowymi ofiarami”.
„Mógł wyjść z domu”.
„Żydowskie policyjne psy robiły to w ten sposób: wchodziły siłą i z krzykiem do domu, wchodziły z gwizdami”.
„Psy” (w pełnej wersji byłoby to: psy gestapo).
Przekreślona fraza powtarzająca opis przebiegu akcji w danym domu.
Nadpisane. Poniżej przekreślone: „honorowy [?] czyn”.
Nadpisane. Poniżej przekreślone: „Dach jest stromy”.
Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 574


532 Rozdział 4. Proza [85]

Zaczął się gdziki, okrutny pościg, jakiś obłąkańczy taniec demonów, których nie sposób oddać ludzkimi słowamig [x]746.

Teraz zaczęto to robić w inny sposób: z jednej strony łapano na ulicach, z drugiej zamykano całe ulice i blokowano domy. Zaczynało się to wczesnym rankiem, żeby nikt nie gmiał czasu się uratowaćg [x]747.

Taki obraz: cała ulica martwa. Wszystko gdzieś pochowane, zamknięte, zduszone. Wszystko czeka ze wstrzymanym oddechem, ze śmiertelnym przerażeniem w oczach na złowieszcze zarządzenie, które zaraz spadnie na ich głowy. [36]. gI nagle, okropny krzyk, gwizdy i gonitwa. To żydowskie psy wpadły na podwórzeg [x]748, niczym hordy Czyngis-chana, i dalej jęły wrzeszczeć dzikim, pijackim głosem, że wszyscy mieszkańcy muszą zejść na podwórze – wszyscy – młodzi i starzy, dorośli i dzieci, biedni i bogaci. Należy się ustawić jeden za drugim, w rzędzie, do kontroli dokumentów. Kto ma dokumenty w porządku, zostanie na miejscu.

Ci żydowscy ggestapowcyg [x]749nie zadowalali się jedynie krzykiem i gwizdami, biegali po wszystkich piętrach, wyciągali z mieszkań, ściągali ze strychów, z piwnic i… zaczynali handel. Za opłatę można było się wykupić. Oczywiście w pierwszych dniach cena od „łebka” wynosiła od pięćdziesięciu do stu złotych. [37] Później wzrosła do pięciuset złotych, następnie do tysiąca, a dziś, gdy piszę te słowa, jeden „łebek” kosztuje już pięć tysięcy złotych. Inni w ogóle nie chcą pieniędzy – domagają się brylantów, złota, dolarów i tym podobnych. Ci bogaci synalkowie już tak dużo nakradli i narabowali, że mniej niż pięćset złotych w ogóle ich nie interesuje.

Oto scena pokazująca, jak przebiegała łapanka i pogoń750[za ofiarami].

Nie wszyscy mieszkańcy chcieli opuścić mieszkania. Jeden się zaryglował, drugi ukrył, a jeszcze inny [38] wydostał przez strych na dach. Wśród tych, których wydostali się na dach, była na ulicy Nowolipie młoda kobieta. Zauważyli ją żydowscy policjanci. Jednemu sumienie nie dawało spokoju i właśnie ją chciał złożyć na ołtarzu Hitlera. Uważał to za swój gświęty obowiązekg [x]751. Skoro Hitler kazał wymordować Żydów żydowskimi rękami – żydowski policjant musi to wykonać.

Ruszył biegiem przez piętra aż do strychu, ze strychu na dach i tu zaczęła się walka na śmierć i życie między policjantem a młodą kobietą.

Dach jest stromy. Dom ma cztery piętra. Słońce pali. Blacha parzy. Policjant nie ma broni (rewolwerów Hitler im nie dał). [39] Ma tylko gumową pałkę. Tą pałką zamierza się na kobietę. Krzyczy, żeby zeszła. Zabije ją tu na dachu.

– Możesz mnie zabić – odpowiada kobieta – a nie zejdę.

Przesuwa się w jej kierunku. Łapie ją. gZdaje się, że dach zrobił się bardziej stromyg [x]752. Za chwilę oboje mogą leżeć na bruku z roztrzaskanymi czaszkami. Kobieta jest gotowa na śmierć. Ale po dobroci z dachu nie zejdzie. „Wiernemu” policjantowi