536 Rozdział 4. Proza [85]
Wielu z tych, którzy się ukrywali i cierpieli głód, a także tacy, którzy już nie mogli wytrzymać [x]776, zapakowało koszulę, ręcznik, szczoteczkę do zębów i wraz z żoną i dzieckiem oddało się w ręce rzeźników.
Na Umschlagplatzu, w tym piekle, [52] o którym przyjdzie mi później opowiedzieć, temu czy drugiemu dano te trzy kilo chleba, ale niedługo potem zaczęto rozdzielać na miejscu męża od żony, dziecko od matki, siostrę od brata – robiono to pod ostrzałem, od którego ludzie padali jak muchy, w takt dzikich uderzeń pejczy [x]777 – matkę ładowano do jednego wagonu, a dziecko do drugiego. Albo ładowano dziecko, a ojca czy matkę zostawiano do kolejnego pociągu [x]778.
Każdego dnia deportowano od pięciu do dziesięciu tysięcy ludzi. Dokąd ich wysyłano, nikt nie wie. Do dzisiejszego dnia nie przyszła żadna wiadomość od przesiedlonych [x]779. Gdzieniegdzie ludzie mówią między sobą, że starych ludzi wyrzuca się [53] po drodze i albo giną sami, albo się ich odstrzela. Dzieci zabija się gazem albo prądem elektrycznym.
Niemieckim katom wszystko to jednak mało.
Rasę żydowską należy wytępić do szczętu, do cna. Nie może po niej zostać nawet najmniejszy ślad. A środków po temu mają hitlerowskie psy co niemiara. Środków niebywałych, straszliwych, o których żadnej inkwizycji się nie śniło.
Posłuchajcie tylko: getto warszawskie dzieliło się na dwie części: na duże getto, to jest rejon Leszno-Nalewki, i na małe getto, to jest okolice ulicy Twardej.
W małym getcie mieszkało od stu do stu dwudziestu pięciu tysięcy Żydów [x]780. Byli zebrani w jednym miejscu i zabicie ich nie przysporzyło pruskim psom [54] większej trudności. Po tym więc, jak już usunięto i zabito jakieś pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt tysięcy Żydów – wydano rozkaz, że do szóstej rano następnego dnia wszyscy Żydzi muszą opuścić małe getto [x]781. Drzwi mieszkań muszą pozostać otwarte. Każdy Żyd, który pozostanie w małym getcie po godzinie szóstej rano, zostanie rozstrzelany782.
Plakat był podpisany przez Radę Żydowską, to jest przez Gminę.
Przy okazji trzeba tu zauważyć, że poczynając od 22 lipca 1942 roku wszystkie plakaty, wszystkie zarządzenia były podpisywane albo przez Radę Żydowską, albo przez kierownictwo policji żydowskiej. Niemiecka władza okupacyjna nie podpisała ani jednego plakatu, ani jednego obwieszczenia. Hitlerowskie psy, wiedząc, że w końcu musi przyjść na nich surowy sąd, [55] nie chciały pozostawić po sobie śladów pisanych. Niech później ludzie zobaczą, że to nie oni, a sama Gmina Żydowska, przeprowadziła to potworne wysiedlenie.
To także jeden z wyrafinowanych środków, którymi posługuje się ta wściekła bestia, Hitler.