strona 584 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 584


542 Rozdział 4. Proza [85]

Taki szop był również w małym getcie, nazywali go szopem Többensa. Po tym, jak wypędzono Żydów z małego getta, w szopie owym pozostało kilka tysięcy Żydów z rodzinami. Ludziom tym oddano do mieszkania dwa czy trzy domy niedaleko od szopu. Domy były otoczone ogrodzeniem. Tu musieli mieszkać ci nowo narodzeni proletariusze. Nie mogli i nie wolno im było zachodzić na żadną inną ulicę czy do sąsiedniego domu. Groziła za to kula w łeb. [75] gO szóstej rano wyprowadzano ich do pracyg [x]808– piątkami w szeregu, jak aresztantów. O szóstej wieczór przyprowadzano ich z powrotem gpod strażą niemieckich żandarmówg [x]809.

Do pracy w szopie mężczyźni zabierali swoje żony i dzieci. W szopie, zapewniano, nie będzie żadnej blokady, nikogo stąd nie zabiorą. Tu jest bezpiecznie.

Okazało się jednak, że bezpiecznie nie było. Hitlerowskie psy gończe wiedziały doskonale, jak nowo narodzeni proletariusze dostali się do szopu. Na to gestapo miało dość żydowskich ludzi, którzy wykonywali swoją pracę ku największemu zadowoleniu bandyckich zwierzchników.

I gdy wszyscy siedzieli gw szopie, gwiżdżąc, jak to się mówi, na wszystko, znienacka napadły na nich niemieckie bandyg [x]810, jak zwykle [76] z wrzaskiem i szczekaniem, i zaczęły czyścić. [Wszyscy] [x]811musieli wyjść z warsztatu, ustawić się na ulicy, wszyscy bez wyjątku, ci, którzy zapłacili grube pieniądze; i ci, którzy pracowali wcześniej i nie zapłacili za to ani grosza.

Hitlerowscy kaci okrutnie i z zimną krwią ustalili na miejscu, że w szopie Többensa ma pracować nie kilka tysięcy, a kilkaset osób. gOd razu zrobili selekcję, kto może pracować, a kto nieg [x]812.

Najpierw wzięli kobiety z dziećmi813. Później starców, później ludzi w średnim wieku – i w ciągu dwóch–trzech godzin w szopie Többensa zostało nie parę tysięcy, a paręset osieroconych, nieszczęśliwych, zdruzgotanych mężczyzn i młodych kobiet.

Resztę poprowadzono od razu na [77] rzeź [x]814.

Pozostałe paręset ludzi, których zostawiono do pracy, a których los wisiał na włosku, umieszczono w jednym domu. Tam duszą się w ścisku: każdy z czarną wyrwą w sercu – każdemu brakuje żony, dziecka [x]815, ojca, matki, itd.

Dzisiaj, a jest już dziś pierwszy dzień Sukot816– nikt nie może się zbliżyć do małego getta. Rejon Twardej stał się tak odległy, jakby pomiędzy znajdowały się wszystkie morza świata. Nikt nie wie, co się dzieje z pracującymi tam paroma setkami ludzi [x]817. Na chwilę obecną wiadomo tylko, że poza ćwiartką chleba z odrobiną wodnistej kaszki nie sposób nic tam dostać.