Rozdział 4. Proza [85] 551
Niech już będzie, co ma być. Niech już nas zastrzelą, zarżną, ale niech nas nie dręczą, nie maltretują nieznanym, które na nas czyha.
W jasnym świetle dnia ludzie już całkiem postradali rozum. Biegali jak oszalali w tę i we w tę. Ktoś wrócił z Gminy z wiadomością, że tam o niczym nie wiedzą. Lekkomyślni uwierzyli i odetchnęli z ulgą. Inni, ci, którzy przywykli nie wierzyć i ci, którzy wiedzą, że wszystko jedno, czy pies szczeka, czy przemawia Hitler – odetchnęli ciężko i głośno. To nie jest takie proste.
I rzeczywiście nie było to takie proste. Około siódmej rano pojawiły się na [108] murach plakaty podpisane znów tylko przez Radę Żydowską [x]879, że zgodnie z zarządzeniem władz niemieckich (wszystkie zarządzenia dotyczące wypędzenia Niemcy dawali Gminie Żydowskiej ustnie) wszyscy Żydzi, którzy zamieszkują tak zwane duże getto, muszą opuścić swoje domy dziś do 10 rano i zebrać się na ulicach: Smoczej, Gęsiej, Dzikiej aż do Placu Parysowskiego880. Nie wolno zamykać mieszkań. Wszystko, co znajduje się w mieszkaniach musi pozostać na swoim miejscu. Wziąć ze sobą wolno jedynie jedzenie na trzy dni i naczynie na wodę. Kto z Żydów będzie przebywał w dużym getcie po godzinie 10, zostanie rozstrzelany881.
[109] Na plakacie informowano również, że zbiórka na ulicach: Smoczej, Gęsiej, Dzikiej aż do Placu Parysowskiego odbywa się z powodu rejestracji.
Jakiej rejestracji? Kogo będą rejestrować? – o tym już na plakacie nie było mowy. (Choć wszystkie plakaty podpisane przez Radę Żydowską były tak niejasne i gtak głupieg [x]882, że można je było równie dobrze czytać z góry na dół i z powrotem).
Nie to było rzecz jasna istotą sprawy. Najważniejsze było, że ten morderczy [x]883 rozkaz Gmina Żydowska otrzymała ustnie w środku nocy.
Do 7 rano nie udało się Gminie wydrukować plakatów. Ale ludzie dowiedzieli się tak czy inaczej i w środku nocy zaczęła się bieganina (plakat, który pokazał się 6 września rano zezwalał na poruszanie się przez całą noc z 5 na 6 września).
Dokąd biegnie, za czym biegnie – nikt nie zdawał sobie sprawy.
[110] Zwykły rozum nie będzie mógł pojąć, jak sto pięćdziesiąt tysięcy ludzi, na podstawie jakiegoś głupiego papierka, porzuca swój dobytek i biegnie oddać się w ręce zabójcy.
Nikt nie orientował się, może tylko nieliczni, że spędzenie ludzi na czterech czy pięciu ulicach – to klatka, z której mordercy będą wyciągać każdego bez najmniejszej trudności. Hitlerowski plan był planem iście diabelskim. Po cóż bandyci mają chodzić