strona 611 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 611


Rozdział 5. Dramat [87] 569

[4]                                                             Ada

Ależ, proszę pani, do nas przychodzą tylko nasi przyjaciele, to są ludzie, za których ręczymy.

Gosp[odyni]

Dzisiaj za nikogo nie można ręczyć. A w ogóle przyjdzie taki, powiesi palto w przedpokoju, a kto wie, czy nie przechodził przez bazar i insekta za sobą nie przyniósł. Może państwo się nie boją tyfusu, może państwo szczepieni, bo mnie nie stać.

Ada i Edmund

(przez cały ten czas porządkują, co polega na tym, że co on wyjmie z walizki i położy, to ona przekłada gdzie indziej. Edmund wyjmuje skrzypce z futerału)

Gosp[odyni]

A to co znowu?

Edmund

Skrzypce.

Gosp[odyni]

Pańskie?

Edmund

Naturalnie, że moje.

Gosp[odyni]

Gosp[odyni] I może pan jeszcze będzie grał na nich?

Ada

Przecież mój mąż jest skrzypkiem, proszę pani, on musi ćwiczyć…

Gosp[odyni]

To z góry mówię, że u mnie nie wolno. Ja już mam dosyć jednego takiego. W tym pokoju (wskazuje na lewo) mieszka ten Wesby z Feminy, to nic, tylko od rana do nocy gra na fortepianie. I żeby jeszcze grał, bo ja wiem, jakąś melodię. Ale on… (słychać za ścianą akordy) O, proszę! Kakofonia jakaś, zwariować można. A jak ja wchodzę i pytam się – panie Wesby, [5] co jest? – to on mi opowiada, że on nie jest pianista, tylko kapelmistrz, i że on przegrywa sobie partię drugiego puzonu z „Czardaszki”11! A ja mam o to kwestię z panem Finkelsteinem.