strona 617 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 617


Rozdział 5. Dramat [87] 575

Marian

Nikogo.

Edmund

A to mieszkanie, w którym pan mieszkał dotychczas?

Marian

Już zajęte. Mając nakaz z kwaterunku, byłem pewny, prawda…

Edmund

A nie ma pan jakiejś dobrej protekcji do kwaterunku, żeby panu jeszcze jeden nakaz dali?

Marian

Niestety, nie mam. No, ale trudno, bardzo państwa przeprasza… (robi krok ku wyjściu)

Edmund

No nie, proszę pana, jakoś postaramy się… przynajmniej na razie… (do Ady) Nie można przecież człowieka na bruk wyrzucać! Trudno, niech pomieszka tych parę dni, aż sobie coś znajdzie… Samotny mężczyzna dużo miejsca nie zajmie…

[11]                                                     Stefcia

(z przedpokoju) Maryś! Chodź, pomóż mi, bo nie mogę sobie dać rady! Garnek mi ucieka i marchewka się rozsypała, i Hilary jest mokry… (staje w drzwiach obładowana)

Marian

(grobowo) Państwo pozwolą, moja żona.

Edmund

Stefcia!

Stefcia

Mundek! Co ty tu robisz?

Edmund

Niestety mieszkam. (do Ady) Pozwolisz – moja koleżanka, z którą razem pracowaliśmy w zeszłym roku w Café Grynszpan, doskonała pieśniarka. (do Stefci) Moja żona.

Ada

(kwaśno) Bardzo mi przyjemnie.


Stefcia

(do Mariana) Weźże ode mnie ten garnek, bo już mi ręka zemdlała. (on bierze) Uważaj! Tu jest w środku 10 jajek, domino, dusza do żelazka i kapelusz. (wypakowują)