strona 699 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 699


Rozdział 5. Dramat [88] 657

Hiob: Usz! Usz!

Timna: Widzisz? Nic!

Nikogo nie ma…

Hiob: A przecież – ktoś chyba,

ktoś chyba pukał!

Timna: Nikt, mój drogi, nie zaszedł w twe progi! Wierny czy nielojalny!

Hiob: Jest gorzej jeszcze – ktoś do nas zapukał!

Ktoś się wdarł i nas oszukał, niewidzialny!

Niewidzialny jest jeszcze gorszy niż widzialny. Użył sztuczki, po kryjomu do naszego wdarł się domu… On tu jest, jest, jest tutaj, coś z siebie zrzuca i coś z sobą zabiera! Właściwy tego domostwa pan, przychodzi sam, wychodzi sam, a my – poniżeni, nas już nie ma. Otwórz! Otwórz drzwi, żwawo, kto lub co chce wejść w te progi – niech ma prawo! Moje drzwi, zamknięte, przerażają, chłodno się robi, raz chłodno, raz gorąco – otrzyj poty kapiące, zimne, tak po mnie spływają.

Timna: (podaje mu ręcznik) Hiob: (wyciera pot z czoła) Nie zdołam się skryć przed niechybnym! Otwórz! Otwórz drzwi szeroko! (na jednym tchu otwiera wszystkie cztery drzwi) Niech wejdzie kto lub co zapragnie! Otwórz drzwi przed ciężkim losem… [10] O losie drogi, tyś to, tyś wszedł w moje progi, miotaj strzały celnie, dokładnie, gotów jestem oto, proszę –

Posłaniec: (wpada w pierwsze drzwi po prawej stronie) Hiobie!