strona 724 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 724


682 Rozdział 5. Dramat [88]

Szatan: (do siebie)

Tego bohatera!… (głośno)

Z trzech zakątków świata każdy tu dociera. Hiob: Oskarżyciele…

Szatan: A oto najlepszą, najwłaściwszą chwilę cała trójka wybiera,

przyjaciele, ci trzej – ty jesteś czwarty. Hiob: Bywało.

Bywało kiedyś dobrze, lecz teraz całkiem źle jest. [38] Szatan: Zobaczysz, będzie znowu!

Ich trzech nadchodzi, a ty przy nich czwarty! Pocieszą cię, przyznają rację, przyjaciele –

Hiob: Słowa nic nie warte!

Szatan: Oto nadchodzą, trzej ludzie szczęśliwi, darzeni mądrością i urodziwi… Nadchodzą, przyjdą wkrótce –

pobożni, wierzący…

Hiob: Do tego zaś milczący! (przygnębiony) Trzy ławki daj przetarte!

Szatan: Chętnie,

niech się zrobi mniej szpetnie! (daje ręką znać swoim w górze, po prawej stronie – a z góry zostaje zrzucona ławka, którą stawia po lewo, podnosi tam rękę, chwyta w powietrzu drugą ławkę i stawia po prawo, łapie trzecią ławkę i stawia ją po środku, stojąc po lewej spogląda w okno po prawej)

Oto zaraz zawita

ów pierwszy, Temanita, Elifaz!

Tęgi, do tego zerka z wysoka, a bardziej niż brzuch głęboka jest jego szlachetna rozwaga, i każde jego słowo to – uwaga! Elifaz!

(spogląda w okno po lewej) Bildad nadchodzi z tej strony, ów Szuchita –

choć niski, to wysoko kształcony, wciąż pyta,

aż znajdzie rozwiązanie!

Jak kogut – wstaje o świcie, okrzyk poranny wydać, i chodzi spać z kurami… Bildad!

(dostrzega w oknie po lewej) A oto i Sofar!