strona 725 z 920

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 725


Rozdział 5. Dramat [88] 683

Naamita, mieszkaniec Naamy, Sofar!

Czymże dla niego Naama? Krajem? Żoną? Mamą?

[39] Czy może jedną i tą samą?

Naamą!

Mąż z Naamy – Sofar!

Dudni niczym szofar,

mowy płomieniem rozgrzanym – Sofar!

(staje w tle, rozpościera ręce)

Wy wszyscy, bądźcie pozdrowieni – Do sieni!

Elifaz z Temanu

Bildad z Szuach

Sofar z Naamy (wchodzą jednocześnie, każdy swoimi drzwiami, pozdrawiają się na środku pokoju, odchodzą do swoich siedzisk. Przystają, przyglądają się długo Hiobowi, potrząsają ze współczuciem głowami, spoglądają na siebie porozumiewawczo, z palcami na ustach)123

Szatan: (wyskakując na środek pokoju, za Hiobem) Dlaczego mam kłamać wam, dlaczego wtem? Wszystkim trzem?

Wy, zacni, zacni panowie –

jak mnie nie słyszycie i jak mnie nie widzicie –

niech wam będzie na zdrowie!… (wskazuje Hioba)

Ja z nim już, co moje, prawie skończyłem, teraz przyszedł czas:

by zadawać męki kolej na was…

Jakbyście się ze mną zawczasu umówili… Słowo do was należy!

Znajdziecie jeszcze pod jego odzieżą miejsce na świeży wrzód…

Niech wam Bóg dopomoże, śmiałkowie,

jak to, że

pomógł mi wprzód!

Przybyliście istotnie każdy z innej enklawy, [40] jednak doszliście w jednej chwili prawie,