82 Podręcznik adepta [1]
ma ucieczki. Gdyż powiedziano w Gemarze460: „Niech człowiek zawsze pobudza dobry popęd przeciw złemu popędowi. Jeśli wygra, to dobrze, a jeśli nie, niechaj studiuje Torę, itp. A jeśli mu się nie uda, niechaj czyta Krijat Szma, itp. A jeśli mu się nie uda, niechaj przypomni sobie o dniu śmierci”, koniec cytatu z Gemary. Oznacza to, że ten ostatni środek, [tj.] przypominanie mu o dniu śmierci, jest już niezawodny. Uczyń tak zatem, a ocalisz się. Ale jak wspomniano powyżej, jeśli tylko powierzchowną myślą przelotnie wspomnisz „dzień śmierci”, nie odniesie to skutku. Spróbuj ożywić tę [myśl], gdy twój popęd cię nie pobudza, i rozwijaj ją, tak że cały się z jej powodu wzruszysz. A kiedy twój popęd zacznie działać, Boże uchowaj, na samo tylko wspomnienie wzruszenia wywołanego myślą o dniu śmierci, którą rozwinąłeś, również wówczas zaczniesz ją rozwijać – a wtedy z pomocą Bożą wykorzystasz radę mędrców błp. i duch twój z popędem skruszeją, a ty sam i twa świętość umocnią się i trwać będą.
Także jeśli rozwinięcie się tej myśli nastąpi tak, jak powiedziano w świętych księgach i tak jak widzieliśmy w praktyce, Pan uchroni nas ccod wszelkiego złacc i wydłuży nasze dni i lata całego Izraela, wszystkim i każdemu. Oto teraz nie wydarzenie, które minęło przed tysiącami lat, jak wyjście z Egiptu i jemu podobne będziemy sobie przedstawiać, ani też nie coś, co dotyczy niewielu z nas, a większości zostało oszczędzone, co daje nam nadzieję, że i nam będzie. Już powiedziano w Gemarze: „Kresem człowieka jest śmierć, a kresem zwierzęcia domowego – rzeźnia, wszystko zmierza ku śmierci […]”461. Nikt jej nie uniknie. Gdy [ktoś] ją zgłębia, dochodzi do wniosku, że nie rozumie samego siebie. Nie tylko tego, że podąża za popędem, by czyniąc rzeczy zbędne zaspokajać swoje pożądanie. Nie wie również, jak może czynić to, co niezbędne, by zaspokoić swoje pożądanie. Bo oto bardziej pewne jest to, że umrze (jeśli nie daj Boże kres wszystkiego nie nastąpi za jego dni), niż że widzi jasne słońce. „Niechaj wspomina dzień śmierci” i jak straszliwy jest to dzień, także bliskie dni poprzedzające ten dzień są wystarczająco przerażające, aby lękać się z ich powodu złego popędu i tego, co za sobą pociąga, a o ileż bardziej tego, co po [23] tym straszliwym dniu nastąpi.
Oto pewien człowiek chorował już kilka razy, ale [zwykle] po dniu lub po kilku dniach z Bożą pomocą zdrowiał. I nie wie, dlaczego wciąż trwa jego choroba i trudno mu się z niej wyleczyć. „Ale to nic poważnego”, oszukuje się ów człowiek i uspokaja samego siebie. To tak, jakby Boże uchowaj siedział w bagnie i gdy wyciągnął zeń jedną nogę, druga jeszcze bardziej się zapadała. Przedwczoraj znów mu się poprawiło, lekarz powiedział, że już dobrzeje, a i on sam poczuł się dużo lepiej i był pewien, iż dziś opuści łóżko. Ale oto zaraził się na nowo i jego cierpienia znowu wzrosły. Już dwie noce nie mógł spać z powodu wielkiego cierpienia i nikt w domu nie wie, co robić. Dzień zamienia się z nocą. Jeden z domowników drzemie za dnia, bo w nocy czuwał przy nim. Inny słania się na nogach, bo stał długo, masując obolałe miejsca i odwracając go z boku na bok. „Jego serce napełnia się goryczą”462. Przeczuwa, że nadszedł kres i to przeczucie napawa go przerażeniem. Przecież zawsze wiedział, że nie będzie żył wiecznie? A jednak teraz, gdy serce mówi mu, że odchodzi i że już nadszedł jego kres, zaczyna dygotać. Jakże wielka jest przepaść między świadomością śmierci a samą