Podręcznik adepta [1] 83
śmiercią! Także i teraz próbuje opanować strach przed tą myślą, a nawet pozbyć się jej, mówiąc: „To tylko nerwy” (fnerwowyf). Ale jego stan jest zły i się pogarsza, a bóle stają się nie do zniesienia. Doznawał już różnych cierpień w swoim życiu. Ale były to cierpienia, które umiał opanować. Bo także dolegliwości trzeba copanowaćc i oszacować w myśli, czy są to cierpienia tego czy innego rodzaju. Ale cierpień, jakich doznaje teraz, nie umie opanować i objąć myślą. W ogóle nie wiedział, że są na świecie cierpienia tak ciężkie i gorzkie, że nie da się ich znieść. Po ciężkiej i przygnębiającej nocy czuje już, że dolegliwości wycieńczają jego ciało, pozbawiają władzy w członkach. Śmierć i grób przejmują jego ciało i pochłaniają je. Teraz wie już na pewno, że rozkład zaczyna się za życia w mękach człowieka, to znaczy, że z nieba zesłano już „broń zniszczenia”463, aby oddzieliła jego ciało, a ono legło w grobie.
Jego synowie, córki i żona uspokajają go: „To nic, to nic, jeszcze wyzdrowiejesz, jeszcze wstaniesz z łoża”. Ale te słowa jeszcze bardziej go przygnębiają, myśli sobie: „Jakże byłbym szczęśliwy, gdyby rzeczywiście tak było, gdybym mógł żywić nadzieję, że pozostanę z nimi. Jakże miłe jest wasze przywiązanie, miłe jest mi wasze towarzystwo, moi drodzy. Ale moje życie nie potrwa już dłużej i odejdę od was do grobu. Larwy i robaki będę miał za towarzyszy, z nimi przebywać będę dni i noce, w nieskończoność. Szabaty i święta tylko wśród nich będę spędzał. Wprawdzie dusza najwyższa wznosi się do nieba, ale czyż ciało pozbawione jest wartości? Dla człowieka ciało ma wartość i przez większą część lat swego życia je wykorzystuje. Nawet Tora ceniła ciało, na tym świecie niemal każde przykazanie przez nie wypełniamy, a nawet o zmartwychwstaniu zmarłych powiedziano w świętym Zoharze464, że istotnie to ciało powstanie [z grobu]. A teraz jakże pozostanę w swym ciele? W ciemnym dole i w wilgotnej ziemi?” I patrzy na swą rękę, a przyglądając się jej [myśli]: „A z niej cóż pozostanie, kawałek zgnilizny i kości, nic poza tym”. Oni zaś, jego żona, synowie i córki, gdzie pozostaną? Ich nieszczęście poruszyło jego serce i płacze nad nimi.
Przychodzą do niego także miłujący go, aby go odwiedzić, życzą mu zdrowia i dodają mu sił. Początkowo może ich słowa go wzmacniają, ale gdy bóle coraz bardziej go ogarniają, znów zaczyna go dręczyć ta powracająca myśl: „Jakże miło byłoby mi być z wami, moje dzieci i przyjaciele, i jak bardzo gorzko jest mi rozstać się z wami i odejść do ciemnego grobu, by pozostać tam samotnie. Jakże drogie i święte są mi chwile, które spędziłem z wami, słuchając waszej gry i śpiewu dla Pana! Jak strasznie trudno będzie mi teraz słuchać chrzęstu i chrobotu robactwa, rojącego się wokół mnie. Gdybym wiedział, mój synu, gdybym miał nadzieję, mój przyjacielu, że mimo wszystko podczas szabatów i świąt pozwolą mej duszy polecieć ku wam i dołączyć do waszego czystego zgromadzenia, już bym się cieszył, gdyż wówczas waszą Torą i waszą modlitwą owinąłbym się i ruszył w korowodzie, by z wami tańczyć taniec chasydzki, i wzniósłbym się wówczas w radości Pana, który jest z wami. Ale któż wie, czy na to zasłużę, któż wie. Czy pozwolenie zostanie mi dane, bym z daleka, tak między »paleniskiem a fajerkami«465,