RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Pisma rabina Kalonimusa Kalmana Szapiry

strona 265 z 380

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 265


Wprowadzenie do chasydyzmu [2] 231

gdzież nam do wielkości, do wzniosłej pobożności? Po zakończeniu szabatu spieszy, by zostawić „karteczkę”582, na której wyznaje wszystkie swoje nieszczęścia, pod których ciężarem się ugina, niechaj zmiłuje się Litościwy, i rusza w drogę. Po drodze zaś, lub już w domu, dręczą go jeszcze straszniejsze myśli, zatruwające i wiodące do bezbożności. I choć nachodzą go one tylko czasami, zasmuca nas to, że w ogóle się zdarzają. Oto bowiem z powodu swego upadku i odejścia daleko od chasydyzmu nie czuł nic w czasie swojej podróży. Myślał sobie: „»Co za pożytek mamy z nauczycieli?«583

Co zyskałem przez tę podróż? Czy nauczyciel dodał mi bojaźni Bożej? Nie czuję nic, nie widzę nawet, by tchnął we mnie jakąś nową cnotę. Dawni cadycy na siłę uwznioślali chasydów, pobudzając ich do pokuty i pobożności. Ja jednak jestem taki sam, jak byłem i przed tą podróżą”. A gdy po kilku miesiącach towarzysze pytają go, czy pojedzie ponownie do nauczyciela na szabat, szuka różnych wymówek, dlaczego nie może pojechać. Tymczasem myśli sobie: „Nie widzę żadnego pożytku z tej mojej podróży. Nawet w sferze materialnej nie zauważyłem żadnej poprawy”.

Nie przyjdzie mu jednak do głowy, że ówcześni święci cadykowie potrafili rzeczywiście oczyszczać i obmywać dusze tak gruntownie, że nie możemy sobie tego nawet wyobrazić. Chasydzi przybywali do nich, by słuchać i spędzali jakiś czas ze swoimi nauczycielami. A jeśli nie mogli mieszkać z nimi dłużej, wówczas częściej do nich jeździli i oczekiwali choćby słowa, najdrobniejszego gestu czy skinienia swego nauczyciela. Zwracali ku niemu swe serca, by otrzymać święte światło, które nauczyciel wlewał w nie „bez słowa, nic nie mówiąc”584. Czym różnił się chasyd i jego podróż wówczas od chasyda i jego podróży teraz, wskazaliśmy powyżej. Któż jest dla nas lepszym wzorem niż święcie tanaici? A oni również widzieli różnice pomiędzy uczniami: jedni pilnie słuchają i z trudem zapominają, a inni nieszczególnie słuchają i łatwo zapominają […]585. Jak można wpłynąć na kogoś, kogo rzadko widzimy? Gdyby nawet cadyk przez cały szabat ze wszystkich swoich sił próbował dokonać oczyszczenia kogoś takiego, [starając się] pozbawić jego rozbitą duszę szaty cielesności, unieść ją i ocucić z omdlenia, aby mogła przyjąć promienie światła, które on jej wysyła, nie zdoła tego uczynić w ten jeden dzień świąteczny. A cóż dopiero, kiedy między jedną a drugą wizytą upływa tak wiele czasu, że nim [człowiek] powróci, cała praca, jaką wykonał nauczyciel podczas pierwszej wizyty już w nim wygasa. Cytowana powyżej święta księga Maor we-szemesz powołuje się na świętego, błogosławionego i świętego sprawiedliwego, naszego wielkiego nauczyciela Menachema Mendla, NBBPŚ: „Jeśli ktoś wciąż miota się i krąży poszukując, jak służyć Panu, i nie może znaleźć, a ma w sobie zasłony i przeszkody, nie pozwalające mu się uczyć i modlić jak należy, i czuje rozgoryczenie, musi w pokorze i smutku udać się do jakiegoś cadyka, aby tam znaleźć spokój duszy. Wówczas także i cadykowi czyni przysługę w jego służbie, a ów z kolei unosi owego człowieka służąc Panu. Ale jeśli człowiek nie zabiega o służbę Bożą i nie udaje