Zapiski [3] 279
być od teraz żydem. Stwórco świata, wybaw mnie, bym nie spędzał reszty mego życia jak osioł czy pies, zbliż mnie do siebie i wprowadź do swego wewnętrznego pałacu, połącz mnie ze sobą na wieczność.
20
Przed dwoma tygodniami niemal zdecydowałem przestać modlić się w sercu o przedłużenie życia. Bo czy nie jest takie przedłużenie karą i biedą dla starca?
Przez wszystkie swe dni był pobożny i dbał o siebie, jak większość jego pobożnych towarzyszy w tym wieku, a gdy osiągnął sześćdziesiąty rok, jego popęd złapał go za gardło i wepchnął [go] do kloaki. Naprawdę do kloaki. I był tam zanurzony coraz głębiej, nie przez rok i nie dwa, ale nawet gdy miał już 74 i 75 lat nadal nie mógł przezwyciężyć i zrozumieć swych wstrętnych pożądań i niegodziwych występków, niech Miłosierny nas ocali. A do tego jeszcze mylnie umacniał w sobie przekonanie o swej pobożności. Osobliwy jest więc w moich oczach. Czy zatem starość możemy nazwać życiem, na które mamy nadzieję? To zanurzenie w nieczystości i skalaniu aż powyżej głowy, niech Miłosierny nas od tego ocali? Jedzenie własnego kału i picie własnego moczu?27
Czy [raczej] gnicie w najniższym Szeolu i karę wrzących odchodów28, które są nam wstrętne i przed którymi uciekać będziemy z prędkością strzał wystrzelonych z łuku?
Wstrząsa mną straszliwa trwoga, Stwórco świata – zarówno w życiu, jak i w starzeniu się leży niebezpieczeństwo.
Pisaliśmy już o tym w innym miejscu, jednak w skrócie można powiedzieć, że każdy człowiek zależny jest od stanu swej świętości, czystości swych dyspozycji, od siły ducha, który w nim jest. Ta sama cecha złego popędu może znaleźć się w dwóch osobach i jedna z nich ją pokona, a druga się jej podda i upadnie, Boże uchowaj. Ten, kto potrafi wytężyć swego ducha i powiedzieć: „jestem panem dla siebie” – pokonuje ją. Drugiemu zaś, o sercu słabym i duszy wygasłej, trudno okiełznać jakiekolwiek najdrobniejsze pożądanie, ponosi więc porażkę. Jaki mąż zdoła okiełznać swój popęd? Tylko mąż silnego ducha. Dlatego gdy człowiek się starzeje i siła jego ducha słabnie, trudniej mu to uczynić i cała jego wytrzymałość sprowadza się do tego, że wraz z jego ciałem słabnie także jego popęd. Ale nieszczęśnik, któremu wraz z osłabieniem ciała nie złagodniał popęd, a nie naprawił go w młodości, zagrożony jest na starość upadkiem bardziej niż za młodu. I tak jak nie wystarczy, aby człowiek postępował jak pobożny, ale konieczne jest, by rzeczywiście stał się pobożny; i nie wystarczy, by zachowywał się zgodnie z zasadami świętości, ale również sam winien się uświęcić, tak jak nakazali nam nasi święci: „uświęcajcie się i (także) stawajcie się [7] świętymi”29– tak również nie wystarczy tylko okiełznać popędu, ale trzeba także stać się mężem [silnego ducha], panem samego siebie, i panować nad sobą. I należy postępować tak w każdym przypadku, nie tylko wobec zakazów, a nawet nie tylko wobec podstawowych pragnień, ale wobec każdej najdrobniejszej rzeczy w naszym wnętrzu: nie zaprzątać sobie głowy tym, co należy lub nie należy czynić, mówić, a nawet myśleć, tylko [działać] wedle rozkazu i nakazu Pana. On sam jest Nakazującym i nikt inny.