Podręcznik adepta [1] 57
i w ich beztroskim biegu podobne są do tłumu dzikusów wirujących beztrosko w swej swawolności, a to wszystko w twym umyśle.
Chociaż akurat ta kwestia, to znaczy kwestia myśli, wymaga obszerniejszego wyjaśnienia i szerszego pouczenia, ponieważ według tego, co powiedziano świętej Sefer ha-Zohar i pozostałych świętych księgach, każdy człowiek jest od nich zależny, i wobec tego są one w nim bardziej zmieszane, i to przez nie zły popęd silniej go opanowuje. I modlimy się do Pana, aby nam dopomógł i oświecił nasze oczy, by poświęcić temu więcej miejsca i wyjaśnić [tę kwestię] gdzie indziej. I choć starczy już słów póki co, nie odmówię sobie jeszcze jednej uwagi, dlatego że trzeba baczyć na niebezpieczeństwa w każdej chwili i o każdym czasie.
Wysiłek myśli jest trudny, trudno je ukierunkować, a nawet poznać. Wiele myśli przepływa przez człowieka, a on nie wie, czy są one świętością Pana i ma starać się przy nich wytrwać, czy też są dziećmi szatana i [powinien] wykorzenić je ze swego wnętrza.
Bywa na przykład, że adept nie ma nieprzystojnych myśli, ale złe i nieprzystojne myśli ma podły człowiek, jego bliźni. Jakże podły jest taki człowiek, czy tacy ludzie, i jakże jego czyny, takie czy inne, są nieczyste, a jego usta różne głupstwa mówią, Panie strzeż nas. I przez myśl [młodzieńca] przechodzą wszystkie czyny i słowa bezwstydne, nie tylko te, które usłyszał i poznał od tego podłego [człowieka], ale także to, co domniemywa sobie w fantazji wedle podłej wartości, którą widział i słyszał u tamtego. Ów adept myśli więc i wzdycha nad podłą kondycją złego człowieka, i w myślach czasami strofuje go za to wszystko. Jest zrozumiałe samo przez się, że po tym, jak przez jakiś czas młodzieniec przedstawiał sobie łajanie przez siebie owego człowieka w myślach, [16] a nawet wzdychał wtedy mimowolnie, spojrzy na siebie jak na kogoś wzniosłego, kto nie może znieść także zła swego bliźniego. Tak więc wzdycha nad nim i łaje go w swoich myślach, a gdyby mógł, uczyniłby to także w rzeczywistości, a nawet wytargał go za włosy.
Gdybym ja osobiście spotkał takiego młodzieńca w chwili, gdy takie myśli przychodzą mu do głowy, wyszeptałbym mu do ucha: „Wiedz, że wszystkie myśli o twoim bliźnim, które przychodzą ci do głowy, są twoje. To ty jesteś tym kimś, o kim myślisz to wszystko, wszystko to ty chcesz uczynić, powiedzieć, a przynajmniej myśleć o tych złych rzeczach. A ponieważ pragniesz się ich pozbyć, to one cię zwodzą i przebierają się w szaty twojego bliźniego, abyś uważał, że słusznie je myślisz. Wejrzyj w siebie i przyznaj, jak trudno wyrzucić takie myśli”.
Pułapki szatana w myślach tego rodzaju są bardzo liczne, małe, malutkie, trudno je unieszkodliwić, a nawet rozpoznać. A jeśli człowiek ich nie rozpozna, wypełni się cały złymi myślami – najpierw przebranymi za [przekonania] bliźniego, a potem już jawnie, i obudzą się w nim pożądliwości, a on nie będzie wiedział, skąd przychodzą. Bo początkowo myślał, że panuje nad sobą. A kiedy je rozpozna, chwyci je mocno i zawoła rozpaczliwie w sercu swoim: „Biada wam, myśli mordercze, wysysające krew duszy! Czemuście mnie przywiodły do nieczystości? By do Szeolu, nie daj Boże, mnie wciągnąć”. Jeden, dwa, trzy [razy] itd. zbesztasz je w ten sposób, i wówczas z pomocą Pana, NIBB, nie ośmielą się ciebie zwodzić pod obcą postacią, ani Boże uchowaj zbrukać.
I w ogóle dotyczy to wszystkich myśli. Jeśli człowiek nie pozna ich całościowo i drobiazgowo, to nie będzie mógł nad nimi panować, więc pokierować nimi będzie mu