ARG II 117/34 (Ring. II/1)
Opis: odpis, mps (uzup, rkps, atrament), j. pol., 208×291, 215×276 mm, k. 5, s. 5.
Dok. był przechowywany w segregatorze.
Po 27.03.1940, Warszawa. [KK, Michał Weichert], „Notatka z rozmowy odbytej [w Krakowie] w dniu 27.3.[19]40”. Opis sytuacji ludności żydowskiej w Warszawie
[1] Notatka z rozmowy odbytej w dniu 27.3.[19]40142
Obecni: dr [Fritz] Arlt, dr Gordon i [Herbert] Heinrich oraz inż. [Adam] Czerniaków, dr [Michał] Weichert, [Izrael] Milejkowski, [Józef] Jaszuński i [Abram] Sztolcman.
Do rozmów przystąpiono o godzinie 16.30.
Zagajając rozmowy, p. dr A[rlt] dziękuje za przybycie na Jego zaproszenie i wzywa do swobodnego i szczerego wypowiedzenia się we wszystkich sprawach życia
żydowskiego.
Zwracając się do dra Weicherta, komunikuje, że sprawę opasek i zaświadczeń dla pracowników czynnych w Opiece Społecznej przekazał szczególnym ekspozyturom w dystryktach.
Pierwszy zabiera głos p. prezes Czerniaków.
„Przywieźliśmy ze sobą szczegółowy memoriał, omawiający całokształt życia żydowskiego. Przemawiając teraz w tych sprawach, muszę przede wszystkim wskazać na moment bezpieczeństwa ludności żydowskiej, która właściwie stoi poza prawem, i to zarówno w domu, jak i na ulicach. Jestem przewodniczącym Rady Żydowskiej w Warszawie i sądzę, że najlepiej uczynię, jeżeli zilustruję Panom, jak wygląda mój dzień w Gminie Żydowskiej. Otóż, kiedy rano idę do pracy, widzę, jak na ulicach miasta «łapią» Żydów do pracy przymusowej. Pytam się wtedy, po co w takim razie z rozkazu władz zebrałem na podwórzu Gminy przeszło 8000 ludzi, czekających na odmarsz do różnych punktów pracy? Zbliżam się do Gminy i widzę, że w pobliżu Gminy łapie się dziko Żydów do pracy, a z podwórza zaczynają wychodzić Bataliony Pracy. (dr A[rlt]: Jak to, władze przysyłają Panu zapotrzebowanie na robotników, a mimo to łapią na ulicach?). Po przyjściu do biura słyszę nagły alarm. Przychodzą policjanci i żądają grzywny za to, że napotkano w mieście dwóch Żydów bez przepisowych opasek. Nie mam pieniędzy, więc moi urzędnicy zostają pobici i każdy daje, co przy sobie ma…
Dalszy rozkaz brzmi: Natychmiast dostarczyć meble, pościel, inne urządzenia itd. Następnie zjawia się po mnie dwóch przedstawicieli władzy i nie mówiąc, o co idzie, odprowadza mnie daleko do jakiegoś urzędu, gdzie komunikują mi, że ponieważ jacyś tam Żydzi nie udali się do dezynfekcji, musi Gmina zapłacić parę tysięcy złotych grzywny. Po powrocie do biura dowiaduję się, że wykonana dopiero co rejestracja Żydów do pracy przymusowej była źle pomyślana i że muszę natychmiast przystąpić
142 Obszerny opis tego spotkania i przygotowań do niego, zob. Weichert, cz. I, s. 48–56. Por. Czerniaków, s. 97–100; Kronika getta, s. 105–107.