władz, a wymagających wydatków 250 000,– zł miesięcznie; c) odmrażając powyższą kwotę, Referent Wydziału „Fürsorge” Szefa Dystryktu p. [Karl] Massing zakomunikował listownie Komitetowi, iż dalsze odmrożenie zablokowanych sum nie nastąpi. Wobec tego – [2] oświadczył p. prezes – z sumy 1 200 000,– zł. nic Panom nie damy i nie możemy dać.
Wskazałem na to, iż nie naszą rzeczą jest wtrącać się w to, kto ma prawo dysponować pieniędzmi, RGO czy SKSS. Uważam tylko za obowiązek swój przypomnieć p. prezesowi, iż we wrześniu r. ub. SKSS pokrywał całe nasze zapotrzebowanie dla kuchen i uchodźców zarówno w naturze, jak i w gotówce, a po zajęciu Warszawy p. prezes Śliwiński oświadczył mi, iż na wyraźnie żądanie Niemców zmuszony jest odmówić nam dalszych wsparć zarówno w artykułach żywnościowych, jak i pieniężnych201. Już wówczas ośmieliłem się zwrócić uwagę p. prezesowi na tę okoliczność, iż pieniądze pozostawione przez Rząd Polski Stołecznemu Komitetowi Samopomocy Społecznej miały służyć dla całej ludności m[iasta] Warszawy, a więc zarówno chrześcijańskiej, jak i żydowskiej. Musieliśmy się wówczas poddać twardemu rozkazowi władz okupacyjnych. Ale z chwilą, kiedy władze te nie czynią trudności, nie widzę przyczyny, dla której SKSS miałoby nam odmówić wypłaty. Dla porządku przypomniałem, iż przed jakimś miesiącem uprzedziłem p. Min[istra] [Janusza] Machnickiego, że zwróciliśmy się do Komitetu z prośbą o wypłacenie części otrzymanych sum, a na zapytanie p. Min[istra] Machnickiego, czy może to zakomunikować p. prezesowi Śliwińskiemu, prosiłem o to. Roszczenie nasze nie powinno być niespodzianką. Jak długo mogliśmy otrzymywać pieniądze z innych źródeł, nie występowaliśmy do SKSS. Przez długi czas Warszawa nie miała kontaktu z prowincją, więc prawie wszystkie fundusze AJDC nam się dostawały. Obecnie codziennie zjeżdżają delegaci miast prowincjonalnych, gdzie położenie Żydów jest rozpaczliwe. Delegaci tak długo siedzą w Warszawie, aż otrzymują pewne kwoty. Siłą rzeczy wsparcia AJDC i dla nas stają się coraz mniejsze. Jeśli więc w najbliższych dniach nie otrzymamy znaczniejszych zasiłków skądinąd, będziemy zmuszeni albo zupełnie zlikwidować naszą działalność albo ją znacznie ograniczyć.
Pan [Henryk] Drozdowski, którego p. prezes Śliwiński wezwał dla udzielenia pewnych informacji, oświadczył, że wczoraj zakomunikował mu p. Massing, że żydowskie instytucje mają pieniądze, ale nie mają możności zakupywania produktów żywnościowych, wobec czego zgadza się na to, by Sekcja Zaopatrywania SKSS zakupywała też dla instytucji żydowskich. Może ona np. zakupywać produkty w Związku Gospodarczym, Szpitalna 5202.
Odpowiedziałem, że są to dwie sprawy, niestojące ze sobą w ścisłym związku. Musimy zabiegać o dotacje ze środków publicznych na nasze cele, i to tym bardziej, że narzucone nam obowiązki wybiegają daleko poza obowiązki polskich instytucji. Niezależnie od tego napotykamy duże trudności przy nabywaniu produktów żywnościowych.
201 Nastąpiło to w styczniu 1940 r. Zob. B. Kroll, Opieka i samopomoc społeczna w Warszawie…, s. 179; Weichert, cz. I, s. 16.
202 Chodzi o Związek Gospodarczy Spółdzielni Rolniczo-Handlowych. Związek był jednym z udziałowców Warszawskiej Hurtowni Aprowizacyjnej „Ha-Wu” sp. z o.o., założonej przez prezydenta Stefana Starzyńskiego, która zajmowała się handlem żywnością reglamentowaną. Zob. B. Sikorski, Handel Warszawy okupacyjnej…, s. 33.