RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Żydowska Samopomoc Społeczna w Warsz...

strona 432 z 1311

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 432


To samo dzieje się odnośnie do liczby kuchni. 19 kwietnia działały 72 kuchnie ludowe, a w sierpniu–wrześniu nie więcej niż 33–34 kuchnie, wliczając w to również kuchnie, które zostały utworzone jako samowystarczalne (jedynie z małą subwencją sekcji kuchennej). Spadek zatem o 52%.
Cóż nie zostało zrobione w tym czasie, aby polepszyć smutną sytuację w kuchniach ludowych? Przeprowadzono cały szereg reform w postaci kontroli nad korzystającymi z pomocy; zostały wprowadzone płatne obiady w cenie 10, 20 i 30 groszy; wdrożono rozmaite oszczędności w gospodarce kuchni, w tym bolesne redukcje wśród personelu i redukcje wynagrodzeń (ponad 50%); wiele kuchni usamodzielniło się albo przeszło do ziomkostw (ciało reprezentacyjne uchodźców według miast pochodzenia. Dokładniej [13] na ten temat zdajemy sprawę przy omawianiu problemu opieki nad uchodźcami). Ale wszystko to nie pomogło. Kryzys finansowy w Joincie dał się tak ciężko odczuć również na polu pomocy, że doszło do tego, iż nawet w istniejących kuchniach katastrofalnie zmniejszyła się frekwencja, po prostu dlatego że wielka część konsumentów nie mogła zapłacić kwoty 10 czy 20 groszy, a darmowe bony musiały być wydawane w bardzo ograniczonej liczbie. Na przykład na dzień 1 kwietnia liczba wydanych dziennie obiadów sięgnęła 67 367, w lipcu – 16 399, chociaż 45 315 osób zakwalifikowano w tym miesiącu do korzystania z obiadów w kuchniach Jointu, a we wrześniu wydano już nie więcej niż 14 600 obiadów dziennie.
Co do pytania, kim są konsumenci kuchni ludowych dla dorosłych, trzeba niestety stwierdzić, że większość zarejestrowanych uchodźców w Warszawie (nawet nie wszyscy uchodźcy z azylów) nie mogła korzystać z kuchni, dlatego że nie było dla nich miejsca; z różnych przyczyn musieli w kuchniach zostać uwzględnieni przede wszystkim miejscowi biedacy. Ilu dokładnie uchodźców korzystało z kuchni i suchego prowiantu – o tym dalej.
W jeszcze znaczniejszym stopniu kryzys finansowy w Joincie wpłynął na drugą gałąź akcji dożywiania w Warszawie – na rozdawanie suchych produktów. Ten rodzaj godnego wsparcia dla żydowskiej inteligencji, pracowników gmin żydowskich i innych warstw, dla których korzystanie z kuchni ludowych było upokarzające, bardzo ładnie rozwinął się w miesiącach październik–kwiecień. Joint na ten cel asygnował większe sumy. Na dzień 1 kwietnia działało już 8 punktów rozdzielczych w różnych miejscach Warszawy. Z tych punktów korzystało – bardzo często z całkiem pokaźnych ilości ważnych produktów, takich jak mąka, cukier, kasza, farfelki608, olej, tłuszcz roślinny, herbata, kawa itd. – ponad 20 tysięcy rodzin (około 100 tysięcy dusz) spośród tzw. wolnych zawodów, rabinów, cadyków, dawnych przywódców społeczności żydowskiej i po prostu szanowanych Żydów ze wszystkich klas i warstw. Ale począwszy od maja punkty te zaczęły się powoli kurczyć, zarówno pod względem liczby osób z nich korzystających, jak i liczby produktów, które rozdawano. Na dzień dzisiejszy, 1 października 1940 r., istnieją jedynie dwa punkty rozdzielcze, które obsługują około 1500 osób i wydają [14] od czasu do czasu produkty w nieistotnej wręcz ilości (najważniejsze artykuły, takie jak mąka, cukier i tłuszcz, już od tygodni nie są w ogóle wydawane).



608 Farfelki – drobne kluseczki.