204 „Proletariszer Gedank”, nr 3 [5]
z przeciwnikiem, który heroicznie broni każdego kawałka ziemi. Niemieckie straty są już teraz bez mała większe i cięższe niż w przypadku wszystkich dotychczasowych kampanii. I w takim samym stosunku, w jakim rosną faszystowskie straty, musi spadać siła uderzenia jej armii.
Hitler podjął kampanię przeciwko Związkowi Radzieckiemu, aby zdobyć chleb z Ukrainy, naftę z Kaukazu, a najważniejsze – aby w Moskwie i w Leningradzie złamać pryncypia marzącej klasy robotniczej. Żadnego z tych celów nie osiągnie niemiecki faszyzm. Duch walki Armii Czerwonej zaskoczył nawet jej wrogów. Pierwsze dwa tygodnie krwawych zmagań potwierdziły [zarówno] jej niespotykanie wysoką wojskową siłę, jak i wysoki poziom wyposażenia wojennego.
Walki na terytoriach, które Związek Radziecki zajął w czasie wojny (Polesie, Wołyń, Galicja Wschodnia, Litwa, Łotwa), jeszcze długo się nie skończą. Dotychczasowy przebieg walk potwierdza jednak, że załamała się planowana wojna błyskawiczna przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Zamiast wojny błyskawicznej Armia Czerwona wymusiła na faszystowskim dowództwie wojennym materialną potyczkę na ogromną skal ę. Przy odczuwalnym braku surowców Niemcom Hitlera będzie dużo trudniej wypełnić straty w wyposażeniu niż nawet straty w ludziach. Zamiarem faszystowskiego dowództwa było wyrządzenie jak największych i najbardziej odczuwalnych strat. Sens walk w ciągu pierwszych dwóch tygodni powinien być dlatego oceniany z następującego punktu widzenia: małe terytorialne zdobycze nie mają żadnej decydującej wartości, decydujące znaczenie ma osłabienie wroga w tym punkcie, jak wykonanie tego jest trudne albo wręcz niemożliwe [?]. Setki i tysiące czołgów, setki i tysiące samolotów bombowych, którymi usiana jest droga dotychczasowego niemieckie przemarszu, są jednocześnie kamieniami milowymi, prowadzących prostą ścieżką do porażki niemieckiego faszyzmu.
* * *
[8] W ponurym cieniu okupacji
(Notatki z kroniki)
Niemiecka władza okupacyjna w związku z napaścią na Związek Radziecki rozpoczęła w kraju nową antysemicką nagonkę. Generalny gubernator Frank, próbując pozyskać polskie reakcjonistyczne mieszczaństwo, w swoim „Manifeście” do obywateli Generalnego Gubernatorstwa wynosił Hitlera do rangi apostoła chrześcijaństwa. Gdy ta demagogia nie pomogła, powrócono do starego wypróbowanego środka: do Żydów. Niemiecka prasa znów pełna jest wiadomości o żydowskich okrutnych czynach przeciwko Kościołowi i jego sługom, [o] „żydowskich mordercach polskiej inteligencji” i tym podobnych bajek.
Wśród polskiej hołoty kolportowane są polskie ulotki wydawane anonimowo, w których prowadzona jest zajadła nagonka na Żydów bolszewików. Niemieccy agenci próbują przedostać się ze swoją propagandą także na wieś. Polski chłop, który zna dobre postępki okupantów, ich cyniczne, nieustające grabieże chłopskiego mienia i dóbr, jest jednak absolutnie odporny na faszystowską truciznę. Jednakże, tam gdzie polski chłop styka się z Żydami – szczególnie w wioskach, w których znajdują się sławetne obozy